Przede wszystkim warto wspomnieć,że ja jestem zaprawiona w bojach jeżeli chodzi o włosomaniactwo i na dodatek niedawno mocno skróciłam wlosy. Wystąpiła jak zawsze klasyka gatunku ;),chce znów długie i wcieram,wcieram i wcieram... a także posilkuje się suplementami.
Z początku stosowałam maski z drozdzy,aloesu i miodu przed myciem,czasem dodawałam też Banfi, ale sposób ten jest nie dość że chasochlonny,to po jakimś czasie coraz mniej skuteczny i trzeba robić przerwy. Na pewno pierwszy miesiąc takiej kuracji dwa razy w tygodniu znacznie przyspieszył porost,który później wyhamował.
Postanowiłam więc dać szansę tej wcierce, tym bardziej,że niewiele brakowało żeby wyskoczyła mi z lodówki ;).
Znalazłam ją za 20 parę złotych w internetowej drogerii,uprzednio analizując sklad.Szczgolnie moja uwagę zwróciła ta cebula ;D, rzepa,kozieradka i żen szeń. Zapowiadalo się całkiem zacnie.
Cały czas mnie też intrygowało o co chodzi z tym zapachem,a to po prostu intensywny miętowy zapach,a z racji tego,że nie raz do wcierek i szamponów dodaje olejku z mięty,jakoś specjalnie mnie nie wzruszył,ale i nie ruszył wzrostu jakoś diametralnie. Gdzieś tam przez moment się zastanawialam czy po prostu nie będzie to cebulowy zapach :D ale nie,po prostu ostra mięta.
Opakowanie jest większe niż standardowe opakowania, jest to 150 a nie 100 ml,cenowo na promocji wychodzi całkiem ok,bez promocji ujdzie.
Estetyka opakowania ładna,podoba mi się,i kolory itp,idzie ocenić pod światło zużycie,aplikator aplikuje tyle ile potrzeba,jest wygodna forma do takiej konsystencji i działania wcierki.
Jeśli chodzi o początkowe działanie to kiedy wcierka juz wyschnie skleja i usztywnia włosy u nasady,może nie jakoś super mocno jak mocny lakier, ale jednak,jest to jeden z powodów dlaczego używałam ja przed myciem.
Niestety pomimo obecności olejku miętowego w składzie włosy z wcierka robią się szybciej obciążone,ale rzeczywiście kiedy umyje je po nocy,wcierka skalp stopniowo się reguluje,może nie jest to jakaś szybka zmiana,ale jest.
Jeżeli chodzi o uczucie pieczenia..odczuwałam je tylko z tyłu głowy, możliwe,że tam mniej sumiennie stosowałam wcześniej wcierki lub mam tam wrażliwszą skórę,nie było to palenie,którego nie da się wytrzymać,ale oczywiście nałożona tuż przed snem może niektórych rozpraszać ;).
Co do najważniejszego czyli DZIAŁANIA.Moj średni powiedzmy,że roczny przyrost,to 1,5 cm, oczywiście większy latem a mniejszy zimą, latem bywa że rosną do 2 cm same siebie,zima bywa,że od cm do 1,5, to wszystko zależne jest od pielęgnacji i diety,z czym oczywiście bywa różnie,bo miewam mało czasu.
Wcierka Anwen Grow me Tender po miesiącu zwiększyła mi wzrost do 2 cm, skończyła się mniej więcej po siedmiu tygodniach stosowania 2,3 razy w tygodniu,na noc przed myciem. Czy centymetr to dużo? (O ile dobrze zakładam,że idzie teraz około centymetra samo z siebie)Zależy..można stwierdzić,że skoro zima ten wzrost zwalnia,to jest całkiem ok,ale skoro na maskach z drożdży w poprzedni miesiąc osiągnęłam prawie 3, to chyba nie do końca,może za wysoko stawiam mu poprzeczkę,ale patrząc po opiniach oczekiwania były spore.
Najwidoczniej jestem znów uodporniona na olejek miętowy albo sprawdza się moje przypuszczenie,że rozgrzewające wcierki nie działają na mnie piorunująco.
Czy wzmocnił włosy? Na pewno leci ich mniej niż przed,to na plus.
Czy do niej wrócę? Sama nie wiem,gdyby nie lepiła i sklejwła włosów byłaby jedna z po która od czasu do czasu sięgnę. Ma u mnie 4.
Zalety:
- Ciekawy skład i składniki wzmacniające jak rzepa i cebula, pobudzające wzrost i regulujące skalp.
-
- Większa pojemność niż zazwyczaj -150 ml.
-
- Aplikator dozuje ile potrzeba na jeden przedziałek, dzięki czemu łatwiej rozprowadzić go bez marnowania produktu.
-
- Włosy mnie wypadają i odrobinę przyspieszyły wzrost,zakładam że od pół centymetra do centymetra max.
-
- Stopniowa regulacja skalpu.
-
- Mocny miętowy zapach i częściowe rozgrzewanie skóry,co w jakiś sposób na pewno poprawia krążenie i wpływa na dotlenienie cebulek.
-
- Ładne opakowanie,pod światło można ocenić zużycie.
Wady:
- Jak na mój gust wzrost nie jest porażający, albo na mnie już nie działa ta mięta (a bywa,że dość często jej używam),albo rozgrzewanie to nie mój styl i już ;).
-
- Nowych bejbików za bardzo nie zauważyłam.
-
- Trzeba się spieszyć z masowaniem, szczególnie szczotka do masazu,bo skleja włosy i usztywnia,może nie jak mocny lakier ale zawsze.
-
- Przeciążała mi skalp,więc używałam jej przed myciem.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie