Bielenda Diamentowe Lipidy, Diamentowo-lipidowa maseczka przeciwzmarszczkowa 

Maseczka jest mega! Przed ważnym dla mnie dniu, stosowałam maseczke 2-3 razy w tygodniu.Efekty przeszły moje oczekiwania.Uspokoiła moją cerę. Nawilża,koi,uelastycznia, odświeża i ujedrnia!Zapach nienachalny,delikatny.Konsystencja lekka. Polecam szczerze.

Tę maseczkę poleciła mi przyjaciółka - borykam się od dłuższego czasu z zaburzoną BHL i z nawrotem alergii i większość moich dotychczasowych pewniaków przestała się sprawdzać (tymczasowo). Maska Bielendy dosłownie uratowała moją cerę - zużyłam już 10 saszetek, a to jeszcze nie koniec - nie wyobrażam sobie, by mogło mi jej zabraknąć! Jaka jest maseczka Bielendy? + Higienicznie zapakowana - saszetka jest idealna na jeden zabieg (nie dzielę tych saszetek na pierdylion aplikacji, z różnych powodów). Szata graficzna estetyczna, a samą saszetkę bez problemu otworzymy bez pomocy nożyczek. + Gęsta, kremowa i pięknie, subtelnie pachnąca. + Z bogatym składem - lipidy, skwalan, witaminy B, C i E, kwas hialuronowy, oleje, pyłek diamentowy - no cudo! + Odpowiednia dla cery wrażliwej i suchej. + Znakomicie kojąca, odżywcza, zmiękczająca, łagodząca podrażnienia i regenerująca - już po pierwszym użyciu było o wiele lepiej, zaczerwienienia były znacząco zmniejszone, zniknął również dyskomfort i suchość. Skóra była rozjaśniona i wygładzona, lepiej napięta i promienna. Każde kolejne użycie powodowało poprawę kondycji skóry i jest to zauważalne nawet przez innych - słyszę, że wyglądam ładnie i chyba się wysypiam (a tu guzik prawda ;P). Nie wypowiadam się w kwestii działania przeciwzmarszczkowego - w tym roku skończę 31 lat, ale zmarszczek jako takich nie posiadam, niemniej jednak, doceniam tę cudowną regenerację i poprawę elastyczności skóry, jakie ta maska zapewnia. + Diamentowe Lipidy nie zapychają, nie uczulają i są delikatne dla oczu. + Niska cena to kolejna zaleta. Minusów brak. Po prostu. Podsumowując - ta maska jest fantastyczna i docenią ją najbardziej te kobiety, które borykają się z podrażnioną, przesuszoną i pozbawioną blasku skórą. Działanie jest na piątkę z plusem, a REGULARNE stosowanie pozwala na prawdziwą odmianę w wyglądzie i stanie cery. Odżywia jak ta lala, niweluje suche placki i zaczerwienienia, otula skórę ochronnym filmem, pielęgnuje niczym najdroższy krem, chroni i sprawia, że bariera hydrolipidowa zostaje odbudowana. Jestem zachwycona i ogłaszam wszem i wobec, że to moje odkrycie roku w kategorii masek regenerujących. Serdecznie polecam, nie tylko posiadaczkom cery dojrzałej ♥️

Maseczkę przeciwzmarszczową Bielenda Diamentowe Lipidy wrzuciłam do koszyka zakupowego podczas zakupów w internetowej drogerii. Powiem szczerze, że zachęciło mnie do zakupi opakowanie, które wygląda bardzo ekskluzywnie. Biała saszetka ze złotą kropelką na środku. Maseczka jest koloru białego, o bardzo kremowej konsystencji. W składzie ma kwasy omega 3.6.9. oraz witaminy b,c,e.To jedna z nielicznych maseczek, która zachwyciła mnie od pierwszej aplikacji. Już po nałożeniu na twarz czuc było jej delikatności i lekkość. Produkt ten pozostawił moją skórę dobrze nawilżoną, odżywioną i wygładzoną. Z czystym sumieniem mogę przyznać, że to jedna z lepszych maseczek, którą miałam okazję użyć. Poleciłabym każdemu, szczególnie osobom ze skórą suchą bo ta maseczka od Bielendy daje świetne otulenie i ukojenie skórze.

Maseczka ma gęstą konsystencję i słomkową barwę, zapach bardzo delikatny, niemal niewyczuwalny. Opakowanie zawiera sporo produktu, więc śmiało można użyć jej 2/3 razy z jednej saszetki. Maseczka bardzo fajnie sprawdziła się na mojej mieszanej cerze - po użyciu moja twarz była optymalnie nawilżona, wyczuwalny był efekt miękkości i ujędrnienia skóry. Widoczne zmarszczki lekko się wypełniły, choć był to efekt krótkotrwały ;) najważniejsze dla mnie jest jednak to, że przy tych wszystkich plusach nie spowodowała żadnych wyprysków, nie zapchała mi porów, nie zauważyłam, aby skóra się bardziej tłuściła. A niekiedy tak się u mnie zdarza. Jestem bardzo zadowolona z tej maseczki za kilka złotych... efekt jest lepszy niż się spodziewałam, a brałam ją do koszyka bardzo niechętnie :) Każdorazowo aplikowałam ją na oczyszczoną skórę za pomocą szczoteczki sonicznej (używam takową 1/2 razy w miesiącu w pielęgnacji wieczornej - właśnie przed nałożeniem maseczek nawilżających) i po stonizowaniu. Trzymałam ok 30min., zmyłam letnią wodą namiar i zastosowałam swoją obecną rutynę pielęgnacyjną.

Kosmetyki pielęgnacyjne od marki Bielenda są mi naprawdę bardzo dobrze znane i regularnie po nie sięgam już od wielu lat. Towarzyszyły mi na początku mojej przygody ze świadomą pielęgnacją skóry i dalej mają swoje stałe miejsce w mojej kosmetyczce. Najczęściej decyduję się na zakup ich maseczek do twarzy, a z racji tego, że producent ten oferuje naprawdę sporo produktów z tej kategorii, to aż trudno jest się nie oprzeć i nie chcieć przetestować ich wszystkich. Tym razem zdecydowałam się na maskę z jeszcze nieznanej przeze mnie serii o nazwie ,,Diamentowe Lipidy". Zakupiłam ją dość spontanicznie, czyli tak, jak najczęściej mam w zwyczaju, będąc na zakupach w drogerii Rossmann. Produkt został zamknięty w opakowaniu w formie saszetki o pojemności 8 ml. Jej design jest charakterystyczny dla pozostałych kosmetyków z tej serii. W centralnej części umieszczono tutaj grafikę złotej kropelki olejku. Za pomocą czarnej oraz srebrnej czcionki przedstawione zostały wszelkie, najważniejsze informacje o maseczce, takie jak jej nazwa, logo producenta, zalecany sposób użytku, szczegółowy opis czy oczywiście skład. Cena regularna maski wynosi około czterech złotych, czasami dobija do pięciu, w zależności od drogerii, w której planujemy ją zakupić. Kosmetyk posiada lekką, kremową konsystencję oraz białą barwę. Pachnie naprawdę bardzo ładnie, niezbyt intensywnie, dość elegancko, natomiast trudno jest mi określić, co to dokładnie są za nuty zapachowe. Produkt w swoim składzie zawiera ochronne lipidy, witaminę B, E oraz C czy kwas hialuronowy. Maseczka w takiej pojemności jak osiem mililitrów spokojnie starczy nam na trzy użycia. Zaaplikowałam ją zgodnie z zaleceniami producenta, to znaczy pozostawiłam ją aż do wchłonięcia, czyli tak naprawdę śmiało może nam służyć np. jako krem na noc. Dzięki swojej kremowej konsystencji całkiem szybko się wchłania. Muszę przyznać, że kosmetyk ten posiada naprawdę ciekawe i godne zainteresowania działanie pielęgnacyjne. Przede wszystkim niesamowicie nawilża naszą buzię. Pozostawia ją bardzo miękką, sprężystą i uelastycznioną. Dobrze koi i wygładza, ale także odżywia oraz regeneruje. Maseczka z serii ,,Diamentowe Lipidy'' oczarowała mnie wręcz swoim bardzo ciekawym działaniem pielęgnacyjnym. Doskonale sprawdzi się w przypadku pielęgnacji cery suchej, wrażliwej i dojrzałej. Bardzo ładnie pachnie, jest niedroga i wydajna. Zdecydowanie polecam.

Zużyłam saszetkę na jednen raz, nakładając sporą warstwę na twarz, szyję i dekolt. Jest bardzo wydajna. Mam skórę dojrzałą, a zatem ta maseczka jest dla mnie odpowiednia. Jest gęstej, kremowej konsystencji o delikatnym, praktycznie niewyczuwalnym zapachu. Po określonym czasie, łatwo można ją zmyć z twarzy, nie nastręcza to problemów, a moja skóra jest dobrze wygładzona, nawilżona, uspokojona. Ponieważ potrzebowałam maseczki, która by złagodziła moją wysuszoną skórę twarzy, spełniła swoje zadanie w sposób poprawny. Nie powiedziałabym, że jest jakaś rewelacyjna, gdyż spektakularnych efektów typu Wow! nie było, ale na wysuszoną skórę i dojrzałą jest odpowiednia.

Stosuję maseczki zawsze po peelingu. Nie zmywam, zostawiam jako krem na noc. Saszetka wystarczyła mi na 4 użycia. Mam skórę mieszaną z tendencją do przesuszenia, ale też i ŁZS. Co dla mnie bardzo ważne, to brak podrażnień i zapychania. Dość szybkie wchłanianie, choć w strefie T pozostaje lekko tłustawy filtr. Skóra jest faktycznie nieco bardziej jędrna i napięta. Nawilżenie na średnim poziomie. Rozświetlający lifting? Zdecydowanie za dużo powiedziane. Zapach to kwestia gustu, dla mnie jest mało przyjemny, ciężki, mdły, oleisty. Długo wyczuwalny.

Bardzo dobra maseczka dla cery dojrzałej,mieszanej . Zużywam calą saszetkę na raz i ta ilość całkowicie mi się wchłania. Pozostawia iskrzący film. Skóra jest miękka i nawilżona. Wydaje się być jędrniejsza. Nie zmywałam jej przed makijażem ale dodałam jeszcze krem. Najważniejsze to dobra wchłanialność i uczucie że skóra została odżywiona .

Maseczka wystarczyła mi na 3 użycia, stosowałam ją w bliskim odstępie czasowym. Oceniam na skórze suchej i wrażliwej. Od razu czuję, że to maseczka lipidowa. Jest on gęstszej konsystencji, otula sobą skórę, czuć to podczas spłukiwania jak i po osuszeniu skóry. W odczuciu cera jest zabezpieczona powłoczką, która chroni przed odparowywaniem nawilżenia. Wygładzenie jest odczuwalne podczas dotyku skóry, ale i w mimice czuć, że twarz jest miło elastyczna, nie powstały po niej żadne ściągnięcia. Co do rozświetlenia jest ono mega subtelne. Nie są to drobiny rozświetlające ani nie rozświetlenia nie tworzy tłustość po olejkach. Możliwe, że wizualnie robi po prostu z mojej cery cerę normalną, więc na co dzień nie widzę tego glow z racji suchej skóry. Ale zastrzyku promienności to na pewno tej masce nie przypiszę, bo tego zwyczajnie nie widzę. Nawilżenie uważam za średnie. Nie pomogła za bardzo w czasie stosowania retinolu 0,5% kiedy troszkę bardziej łuszczę się na nosie i czole. Warto wypróbować, ale z mojej strony nie doznałam niczego nowego.