Bielenda Lip Protect, Peptydowy balsam ochronny do ust SPF 50 

Latem nabyłam ten produkt jako dodatkową ochronę dla moich ust, kusząca była wysoka zawartość filtra SPF. Balsam ma różowy, błyszczący kolor, który pięknie prezentuje się na ustach w słońcu. Konsystencja produktu jest dość treściwa i klejąca; wiatr niestety powoduje przyklejanie się do ust różnych drobinek, w tym włosów. Błyszczyk chroni przed szkodliwym działaniem słońca, jednak po kilku tygodniach regularnego stosowania nie zauważyłam poprawy stanu moich ust. Produkt nie nawilżał ich wystarczająco i nie zmiękczał. Ponadto, choć nie jest przeznaczony do spożycia, ma nieprzyjemny smak, ponieważ mimo starań, zawsze dostaje się do wnętrza ust.

Kupiłam go na przecenie w rossmanie. W cenie regularnej nie wiem czy bym go kupiła? W każdym razie fajnie jest zobaczyć spf do ust w formie błyszczyka, a nie w sztyfcie jak zazwyczaj. Produkt jest lekko różowy, usta wyglądają ładnie, delikatnie i miękko. Kondycja skóry rzeczywiście się poprawia. Nie jest to tylko wazelina z SPF… Minusem jest na pewno smak produktu. Najpierw słodkawy, ale potem czuć gorzkość w ustach,. Podsumowując jest to ciekawa propozycja dla osób szukających wysokiego spf do ust

Produkt zakupiony w Rossmann zamknięty w klasycznej tubce balsam ma zapach słodki zapach gęstą konsystencję dobrą pigmetnacje krycie ma różowy kolor jak guma balonowa bardzo dobrze nawilża chroni usta nawilża wysoki spf 50 .

Przez cały rok stawiam nacisk na ochronę przeciwsłoneczną, dlatego często testuję nowe produkty z filtrami. Chcąc połączyć uzyskanie ładnego, subtelnego efektu na ustach wraz z ich pielęgnacją i ochroną przeciwsłoneczną, zdecydowałam się na wypróbowanie balsamu Firmy Bielenda, którą cenię. Opakowanie ma postać poręcznej tubki, a aplikator to ścięty "dzióbek". Konsystencja kosmetyku jest gęsta, ale nie miałam problemu z jego precyzyjną aplikacją. Kolor balsamu jest różowy, ale na ustach daje głównie połysk. Nie widziałam ani nie wyczułam drobinek. Zapach jest słodki, cukierkowy, nieco chemiczny, ale nie przeszkadza mi, bo w moim odczuciu jest delikatny. Trwałość, jak na balsam, oceniam bardzo dobrze. Nie przetrwał jedzenia i picia, ale uczucie nawilżenia pozostało. Produkt nie spowodował u mnie podrażnienia, uczulenia czy przesuszenia warg. Myślę, że po wypróbowaniu innych wariantów, chętnie do niego powrócę.

Balsam zakupiłam bezpośrednio ze strony producenta za połowę ceny. Wcześniej nie stosowałam produktów do ust z tak wysokim filtrem. Widać rzeczywiście, że starano się tutaj uzyskać kompromis pomiędzy użytkowaniem produktu, a zastosowaniem filtrów. Słodki, arbuzowy smak balsamu prawdopodobnie miał zamaskować gorzki posmak filtra, nie do końca się to udało, bo bywają momenty, że gorycz dosyć mocno się wybija. Najlepiej by było w ogóle nie dotykać językiem ust, ale nie zawsze nam się to udaje. Oczywiście przed jedzieniem również radziłabym zetrzeć ten produkt. Poza tym dosyć sporym minusem balsam jest świetny. Nawilża i odżywia usta momentalnie po nałożeniu. Ma dosyć gęstą konsystencję przypominającą różową gumę balonową, ale pod wpływem ciepła łatwo się rozprowadza. Daje piękny efekt tafli na ustach, troszkę perłowy, ale nie tandetny. Idealny dla osób, które lubią makeup no makeup. Co mi się bardzo podoba w tym produkcie - powiększa usta, stają się jakby napompowane, są juicy, co zapewne powodują ujędrniające peptydy. Na duży plus skład, m.in. masło shea, cupuacu czy lanolina. Osobiście uważam, że warto sięgnąć po ten balsam i ostrożnie go aplikować, wtedy gorycz produktu nie przeszkadza aż tak bardzo i czuć głównie słodki smak.

Widać że Bielenda starała się w tym produkcie poradzić sobie z najczęstszymi problemami pomadek z wysoką ochroną SPF; - ma lekko różowy kolor przez co zmniejsza siną poświatę jaką zazwyczaj dają SPFy. - ma słodki smak który nie do końca przykrywa gorzkość pomadki, ale jest. - nie powiedziałabym że nawilża. Dodatkowe składniki odżywcze zapobiegają wysychaniu ust, co w porównaniu do innych filtrów jest dużym plusem. Pomadka ma też gęsta konsystencje. Jest zamknięta w tubce. Nie rozlewa się nawet przy wyższych temperaturach. Ogólnie pomadka Lip Protect jest lepsza niż przeciętne pomadki z filtrem. Plusem jest też nie wygórowana cena.

W mojej pielęgnacji produkty z wysokim filtrem są niezbędne. Codziennie nakładam krem SPF50 by chronić skórę przed przebarwieniami i dłużej zachować młody wygląd. Ale co z ustami? Długo czekałam na balsam z równie wysokim filtrem co twarzy więc gdy zobaczyłam tę nowość od Bielendy od razu kupiłam. *Cena regularna to 19,99 jednak udało mi się trafić na promocję i finalnie nabyłam kosmetyk za 10zł. Myślę, że to dobra cena gdyż tyle kosztują zwykłe balsamy do ust. *Opakowanie w postaci małej tubki z nakrętką. Nieduże, spokojnie zmieści się do każdej torebki. Dość miękki plastik dzięki czemu łatwo wycisnąć zawartość. *Konsystencja gęsta, treściwa o lekko różowej barwie. Na ustach wygląda trochę jak błyszczyk, daje bardzo naturalny efekt. *Bardzo wysoka ochrona przed promieniowaniem UVA. Dodatkowo w składzie odżywcze składniki jak masło shea, cupuacu czy peptydy. * Produkt podobnie jak krem do twarzy trzeba realizować w ciągu dnia. Ciężko jednak odmierzyć odpowiednią ilość i robimy to na wyczucie. * Usta są nawilżone, wygładzone i miękkie więc obietnice producenta są spełnione. Bogata konsystencja sprawia, że produkt dobrze się trzyma na skórze i nie schodzi zbyt szybko. * Ładny słodki zapach, lekko cukierkowy. * Wszystko byłoby idealnie gdyby nie gorzki posmak. Gdy produkt zje się z warg co niestety jest nieuniknione, słodkie nuty zamieniają się w chemiczną gorycz. To spory minus, który przy dłuższym użytkowaniu jest mocno odczuwalny. Wielka szkoda bo kosmetyk zapowiadał się fantastycznie.