Bielenda Glow Essence, Toned Make-up Primer Tonująca baza pod makijaż

Bardzo lubię bazy Bielendy pod makijaż, zwłaszcza te z kuleczkami :) efekt wizualny wielkie wow ! Ale przejdźmy do właściwości. Baza po naciśnięciu pompki robi się w kolorze zielonym, wygładza twarz ale też zostawia pewnego rodzaju filtr który mam wrażenie, że wyrównuje koloryt. Makijaż fajnie się na niej trzyma, nie świeci się więc nie trzeba biegać z bibułkami. Ma jednak minus, nie polecam stosować codziennie bo przynajmniej mnie zaczeła zapychać.

Nie będę się tłumaczyć z powodów tego zakupu. Baza wygląda naprawdę ładnie, zwraca na siebie uwagę, więc uznałam, że oczywiście potrzebuję jej jak tlenu. Produkt jest dosyć popularny. Sama kupiłam w Naturze, ale widuję go również w Hebe, Rossmannie i sklepach internetowych. Cena to 30 złotych, bywa w przecenach. Chyba online jednak idzie go kupić korzystniej niż w sklepach stacjonarnych. Sama chyba dałam za niego 25 złotych i no cóż, działanie nie powala, więc cena też wydaje mi się zawyżona. Mała ilość produktu starcza na pokrycie całej twarzy. Mnie starczyła na 3 miesiące jakoś. Opakowanie wygląda ładnie, elegancko. Te kuleczki w środku też zwracają uwagę. Pompka działa bez zarzutu. Niestety nie zawsze rozgniata te kuleczki w całości, zostają takie drobiny, które bardzo dokładnie należy rozmasować na twarzy. Oprócz tego, że wymaga dokładnego rozsmarowania, czasami lubi warzyć makijaż. Nakładałam pod Fit me Maybelline, Avon True Color i Eveline Satin Matt. Baza lekko nawilża, niweluje podkreślanie suchych skórek. Powiedziałabym, że to produkt dla cery mieszanej. Nie powoduje dodatkowego świecenia, ale też nie podkreśla suchych partii skóry. Delikatnie rozświetla, więc cera nie wygląda na poszarzałą i zmęczoną, wygląda tak zwyczajnie zdrowiej. Nie widzę jednak maskowania zaczerwienień czy niedoskonałości. Jakoś też nie zauważyłam, żeby przedłużył trwałość makijażu. Nie jest to baza silikonowa, ale też nieźle wygładza. Jak dla mnie baza mimo wszystko robi trochę za mało. Myślę, że z chęcią wypróbuję mimo to inne bazy z Bielendy, może któraś okaże się znacznie lepsza niż ta.

Posiadam cerę mieszaną, baza fajnie nawilża, tonuje skóra ma ujednolicony koloryt co jest dla mnie ważne, mając dużo przebarwień, chociaż efekt mógłby być lepszy. Nie zauważyłam aby przedłużała trwałość podkładu.

Bardzo delikatnie rozswietla twarz i tonuje koloryt. Jest swietna jako dodatek do mocno matujacych podkladow- podklad wyglada delikatniej. Dzieki pompce starcza na bardzo dlugo. Cena nie jest nadzwyczajna, powiedzialabym, ze przystepna.

Bazy pod podkład lubię i używam stale. Choć szczerze powiedziawszy, po tym produkcie zastanawiam się, dlaczego. Jest niby miło, ale efektu jakoś nie zauważyłam. Baza oczywiście ładnie wygląda na półce. Perełki to niezły bajer. A jako miłośniczka kulek Guerlaina mam widocznie do nich wielki sentyment. I początki były obiecujące. Po nałożeniu baza szybko znika. Nie powoduje lepkości, a makijaż nie roluje się. Niestety, nie zauważyłam, żeby jakoś specjalnie przygotowała skórę na podkład i resztę. I chyba coś w tym jest, bo nie zauważyłam również jakiegokolwiek utrwalenia makijażu. Zużyłam, ale chyba w poszukiwaniu utrwalenia makijażu na cały dzień będę szukała innych produktów tego typu.

Bazę testowałam kilka miesięcy. Zakupiłam ją w Rossmanie zachęcona nowością oraz ciekawą formą bazy- w postaci perłowych kuleczek które pod wpływem pompki zmieniają się w szybko wchłaniający się żel.

Rzadko używam bazy pod makijaż, ta zwróciła moją uwagę pięknym opakowaniem i obietnicą poprawy kolorytu. No cóż. Kuleczki przecudne, zapach też fajny, gorzej tylko z tym efektem. Baza rozsmarowuję się szybko, bardzo poręczna pompka. Przyjemna aksamitna formuła. Fajny efekt blasku jest, ale kolorytu nie poprawia. Mogę używać go jako bazy, ale do noszenia samodzielnie trzeba mieć przy nim idealną cerę.

Bazę Bielendy miałam okazję wygrać w jednym z konkursów internetowych. Produkt podobnie jak inne z serii umieszczony jest w ślicznym opakowaniu. Te różnobarwne kuleczki zatopione w żelu prezentują się naprawdę ładnie co sprawia, że produkt przyciąga wzrok i uwagę. Konsystencja bazy jest lekka i żelowa o przyjemnym nienachalnym zapachu. Produkt łatwo nakłada się na twarz i szybko się wchłania. Jednak pod względem działania i wpływu na wygląd skóry to nic specjalnego. Nie zauważyłam aby poprawiał wygląd cery czy niwelował szary odcień. Po prostu lekko rozświetla skórę a pod podkładem sprawuje się tak sobie. Nawet w małym ułamku nie dorównuje nawilżającej bazie Ingrid, która jest moim ulubieńcem. Tak jak pisze producent bazy można użyć też samodzielnie jako produktu nawilżającego na dzień. Zrobiłam tak parę razy i niestety zamiast gładkiej aksamitnej skóry tak jak po zastosowaniu bazy Ingrid tutaj skóra była lekko klejąca i jakby przytłoczona tą bazą. Nie czułam się zbyt komfortowo. Zdarzało się, że ta baza zapchała mi pory. Niestety nie jestem zwolenniczką takich żelowych baz. Mam wrażenie że pod ich wpływem moja twarz jest brudna i brak jej świeżości.

Żelowo perłowa baza pod makijaż od Bielendy to udany zakup. Wybrałam tonującą,której zadaniem jest wyrównać koloryt. Produkt poza żelem posiada różnokolorowe perełki, które wyrównuja koloryt naszej skóry. W moim przypadku faktycznie,kolor skory jest bardziej jednolity. Skóra jest przy tym wygładzona. Produkt nie jest lepki i świetnie współpracuje z moimi podkładami. Bardzo lubię tę lekką konsystencję. Produkt mnie nie zapchał ani nie uczulił. Jest bardzo wydajny i spokojnie można stosować go na codzień,również jako produkt pod krem BB czy pojedyńczo w celu poprawy wyglądu cery.

Żelowo-perłowe bazy pod makijaż Bielenda zna większość z nas. Kuszą uroczym wyglądem i delikatnym zapachem. Baza tonująca Glow Essence ma za zadanie wyrównać koloryt, nawilżyć i utrwalić makijaż. Jest bardzo lekka, szybko się wchłania i nie zapycha. Działa bardzo podobnie do różowej bazy tej firmy.