Too Faced Hangover Pillow Cream Krem nawilżający na noc

Bardzo dobry, bogaty i odżywczy krem nawilżający na noc. Ma bogatą konsystencję i perłowy kolor. Ma delikatny pudrowy zapach. Znajduje się w pięknym opakowaniu. Słoiczek i kartonik to działa sztuki, od razu widać, że mamy do czynienia z produktem z wyższej półki cenowej. Działanie dobre, mocno nawilżające i regenerujące skórę. Na minus wysoka cena. Krem nadaje się tylko do stosowania na noc, na dzień jest za ciężki, ale już sama nazwa wskazuje, że jest to krem 'do poduszki'.

Krem posiada rozświetlające drobinki i wygląda to bardzo ciekawie, skojarzył mi się on jako krem-gadżet. Nie wygląda to jednak zdrowo, bardziej chemicznie. Choć po jego nałożeniu nic mnie nie piekło, pory również się nie zapchały. Krem pachnie raczej słodko, troszkę kokosowo, wyczuwałam też coś jakby ziołowego. Po rozsmarowaniu skóra jest mocno rozświetlona, drobinki podbijają ten efekt. Krem jest dedykowany na noc, ale z tą poświatą jest też fajną rozświetlającą bazą pod makijaż. Ja stosowałam go typowo na noc, bo dosyć długo się wchłania. Konsystencja typowo kremowa, nie za gęsta i nie za rzadka, taka akurat. Niestety za mocno on nie nawilża. Po jego nałożeniu cera jest nawilżona i rozświetlona, ale nie jest to długotrwałe działanie. Sprawdzi się raczej do cer normalnych. Jeśli ktoś szuka natychmiastowego rozświetlenie to ten krem jest idealny. Wyobrażam go sobie jako taki gadżet, jak z reklamy, krem po imprezie na kaca, takie mega rozświetlenie w jednym momencie, może komuś się sprawdzi. Mnie nie zachwycił. Raczej nie polecam…

Miniaturkę kremu Too Faced Hangover Pillow Cream o pojemności 5 ml dostałam w Boxsie wraz z innymi kosmetykami do przetestowania. Mimo tak małych gabarytów krem okazał się być dość wydajnym produktem. W jego składzie znajdziemy dużo składników nawilżających jak olej z otrębów ryżowych, masło shea, niacynamid, skwalen,olej z awokado,wodę kokosową, kwas hialuronowy, ekstrakty z wodorostów i glicerynę. W kremie wykorzystano ekskluzywny gwiezdny pył Dream Complex. Krem zamknięty jest w ładnym opakowaniu w liliowo białym kolorze z ozdobieniami w postaci srebrnych gwiazdek nawiązujących do nocnej pielęgnacji. Zapach jest jak dla mnie cudowny, słodki, lekko kokosowy. Konsystencja kremu jest gęsta,kremowa w lekkim różowym zabarwieniu, gołym okiem widoczny jest naturalny blask pyłu księżycowego. Krem po roztarciu na skórze daję rozświętającą poświatę i według mnie bardziej pasuje do pielęgnacji dziennej niż nocnej. Zastosowany na noc pielęgnował i chronił moją mieszaną cerę a o poranku twarz była bardziej promienna i miła w dotyku. Krem stosowałam też na dzień, podobał mi się efekt jaki dawał, ładnie rozświetlał twarz niczym rozświetlająca baza. Niestety nie zauważyłam jakiegoś większego nawilżenia podczas jego stosowania. Krem dość długo się wchłania, zostawiając delikatnie lepką powłoczkę i potrzebuje większej chwili aby się wchłonąć, przy nocnej pielęgnacji mi to nie przeszkadzało. Krem dobrze współgrał z każdym podkładem, po jego użyciu nic się nie rolowało. O dziwo nałożony na niego filtr spf nie spowodował żadnego rolowania się produktów. Cieszę się iż miałam możliwość jego przetestowania, raczej nie zdecyduje się na pełnowymiarowy słoiczek tego kremu, jego cena jest dla mnie zbyt wysoka a jego nawilżające właściwości okazały się być zbyt słabe dla mojej cery.