Clinique Even Better Clinical Serum Foundation SPF 20 Podkład z serum SPF 20

Zakupiłam produkt po tym jak doradziła mi go konsultantka w pewnym sklepie z kosmetykami. Niestety podkład jest ciężki, gęsty dawałam mu kilka szans ale się nie sprawdził. Podkład niestety ciemnieje na twarzy, ciastkuje się, waży, wchodzi w zmarszczki mimo że nie mam problematycznej cery i dobrze dbam o cerę to ten podkład wyglądał na mojej skórze poprostu źle. Opakowanie też nie jest wśród moich faworytów. Było blisko aby wyślizgnął mi się z ręki. Nie kupię go ponownie i nie polecę nikomu.

Jestem ogromną fanką Clinique Even Better Clinical Serum Foundation SPF 20. Ten podkład zyskał stałe miejsce w mojej kosmetyczce, szczególnie na wieczorne wyjścia. Od pierwszego użycia zaskoczył mnie swoją wszechstronnością i doskonałym wykończeniem oraz trwałością Co mnie najbardziej urzekło w tym podkładzie, to jego lekka, jedwabista konsystencja. Kiedy nakładam go na skórę, mam wrażenie, że po prostu się topi i wtapia, dając mi idealne, naturalne krycie. Nie lubię efektu maski, a ten produkt pozwala mi uzyskać jednolitą cerę bez uczucia ciężkości. Szybko zastyga, na to trzeba uważać. Ale nie wymaga dużo pudru. Lubię pod niego nałożyć rozświetlacz by wydobyć więcej blasku ze skóry. Podkład zawiera składniki pielęgnacyjne, takie jak kwas hialuronowy, witamina C i peptydy, które nie tylko poprawiają wygląd skóry, ale również ją pielęgnują. Już po kilku dniach stosowania zauważyłam, że moja skóra jest bardziej nawilżona i promienna. Ale nienowej, czy to po podkładzie czy innych produktach - pewnie combo pielęgnacji. Lubię jednak to, że zarówno ten podkład, jak i Pharmaceris mają te właściwości pielęgnacyjne. Mam wrażenie, że skóra lepiej w nich oddycha. Z minusów - Clinique Even Better Clinical Serum Foundation jest dość drogi, dlatego używam go zamiennie z Pharmaceris najczęściej. Ale na wieczór ten podkład jest świetny. Clinique Even Better Clinical Serum Foundation SPF 20 to produkt, który polecam z całego serca. To dużo lepsza wersja klasycznego podkładu Even Better - bo znacznie trwalsza. Daje mi idealne krycie, ochronę przeciwsłoneczną i pielęgnację skóry w jednym kroku. Mimo wyższej ceny, dla mnie jest to produkt, który spełnia wszystkie moje potrzeby i oczekiwania. Jeśli szukasz podkładu, który dba o Twoją skórę, a jednocześnie daje piękne wykończenie, ten produkt może być dla Ciebie.

Podklad ma szeroka game kolorow , numery sa dosc mylace bo nawet wysoki numer jest bardzo jasny.Podklad fajnie kryje i ma super wlasciwosci pielegnujace, fajne nawilza, jest nietlusty. Polecam jakas baze lub krem miec, lub przypudowac wtedy sie ladnie trzyma caly dzien. bardzo wydajny

Jestem zachwycona tym podkładem. Na mojej skórze świetnie się sprawdza. Nie waży się ani nie ciastkuje. W ciągu dnia nie muszę go poprawiać bo trzyma się świetnie. Z racji tego że mam bardzo jasną karnację to przy tak dużej gamie kolorystycznej znalazłam idealnie dopasowujący się do cery odcień.

Ten podkład totalnie mnie zaskoczył. Wypróbowałam go dzięki mojej mamie, która bardzo go zachwalała :) Podkład ma solidne krycie (średnie do mocnego), dlatego bardzo mała ilość wystarczy na przykrycie zaczerwienienia czy niedoskonałości na twarzy. Formuła jest dosyć lejąca i łatwo go rozłożyć na twarzy palcami. Podkład zastyga, dlatego nie trzeba utrwalać do pudrem. Bardzo ładnie bluruje pory. Daje na twarzy matowo-satynowe wykończenie. Trwałość jest nienaganna, trzyma się bez zarzutu cały dzień. Nie używam go na co dzień, bo jest trochę za ciężki jak dla mnie i czasem pod koniec dnia się waży w okolicy brody.

Jak w tytule - albo się go kocha albo nienawidzi. Po pierwszym razie z tym podkładem byłam załamana, zważył mi się, ślizgał na twarzy... Dałam mu po jakimś czasie drugą szansę i jak ręką odjął - pokochałam! Daje piękne świetliste wykończenie, do tego dosyć dobrze kryje i można to krycie budować. Idealny do cery dojrzałej, natomiast nie polecam do cery tłustej, nie utrzyma się zbyt długo. Ja mam cerę mieszaną w kierunku tłustej i niestety nos odpada pierwszy z gry nawet po dobrym przypudrowaniu - bo pierwszy ma wyrzut sebum. Po nałożeniu dobrej nawilżającej - ale nie tłustej pielęgnacji zapewni nam naprawdę zdrowy glow. Fajnie łączy się z cięższymi zastygającymi podkładami. Nie podkreśla zmarszczek. Naprawdę go uwielbiam :)

Miałam okazję przetestować Clinique Even Better Clinical Serum Foundation, podkład w formie serum, który ma za zadanie zapewnić skórze naturalne, matowe wykończenie oraz jednocześnie poprawić jej kondycję. Oto moje wrażenia. Jednym z największych atutów tego podkładu jest jego konsystencja, która sprawia, że aplikacja jest bardzo łatwa i przyjemna. Podkład ma lekką, aksamitną konsystencję, która doskonale rozprowadza się po skórze, pozostawiając ją gładką i jednolitą. Co ważne, podkład utrzymuje się na skórze przez wiele godzin, chociaż miałam wrażenie , że nie dokonać współgra z moja mieszana cerą. Potrzebuję jednoczesnego nawilżenia i zmatowienia co obiecuje producent. . Zauważyłem także, że po zastosowaniu tego podkładu, moja skóra napoczatku wyglądała naturalnie i matowo, a jednocześnie była odpowiednio nawilżona. Jednak efekt w ciągu dnia nie utrzymuje się. Wymaga więc poprawek w ciągu dnia Clinique Even Better Clinical Serum Foundation zawiera w swoim składzie kompleks wybielający, który pomaga wyrównać koloryt skóry i zmniejszyć przebarwienia. Dzięki temu, skóra wygląda na bardziej jednolitą i promienną. Podsumowując, Clinique Even Better Clinical Serum Foundation to bardzo dobry wybór dla osób, które poszukują podkładu, który zapewni skórze naturalne, matowe wykończenie, jednocześnie poprawiając jej kondycję. Polecam go szczególnie osobom, które borykają się z problemem nierównomiernego kolorytu skóry lub przebarwień. Będę poszukiwać dalej ideału ☺️

Z ręką na sercu, powiem że produkt jest znakomity. Zamknięty w szklanym, ciekawym opakowaniu z białą nakrętką. Świetnie się nakłada, czy to palcami czy gąbeczką. Nie robił plam ani smug. Nie ciastkował się i nie podkreślał suchych skórek. Mam cerę tłustą, którą dobrze matowił i nie musiałam nic poprawiać w ciągu dnia. Super kryje niedoskonałości, wypryski czy przebarwienia. Pięknie wyglada na twarzy, upiększa ją, bez efektu maski, działa jak druga skóra.I w dodatku posiada SPF 20! Zapach zwyczajny Widoczną wadą, która zauważyłam, jest to, ze wchodzi w załamania i podkreśla zmarszczki, o których nawet nie wiedziałam, ze mam, bo jestem dwudziestoparolatką. Niestety, wyglądało to dość dziwnie i jednak w codziennym makijażu nie chce, żeby cokolwiek podkreślało mi skazy? Myśle, ze w takim przypadku nie sprawdzi się dla cery dojrzałej, gdzie ma się widoczne zmarszczki, bo jeszcze bardziej je podkreśli. Nie jest trudno dostępny, jest dosc drogi.

Myślę, że to raczej podkład dla cer tłustych - sama mam cerę mieszaną i wyglądał potwornie sucho, nie podkreślał porów ani nic takiego, ale efekt był mocno nienaturalny. Dopiero po 5-6 godzinach zaczął wyglądać fajnie na policzkach i czole, ale za to zaczął schodzić z nosa. Na pewno matuje i utrzymuje ten mat naprawdę długo. Ciężko się go nakłada, a puder potrafi go przesunąć tworząc plamę. Używałam koloru WN01 i powiem szczerze, że kolor jest fantastyczny - bardzo jasny i przy tym wygląda naturalnie (nie wybijają z niego żadne zbyt silne pigmenty czy to żółte czy czerwone, a przy tym nie jest też trupio biały), idealny dla mlecznej cery. Krycie ma średnie.

Jeżeli chodzi o podkłady, to bardzo rzadko próbuję nowości z tej kategorii. Od lat jestem przywiązana do Teint Idole Ultra Wear od Lancome, który spełnia potrzeby mojej mieszanej, dojrzałej cery i w zasadzie każda próba znalezienia zamiennika bądź tańszego odpowiednika, kończy się mniejszym lub większym zawodem i przeprosinami z marką Lancome. Even Better skusił mnie swoim opisem (no po prostu ideał!) oraz pozytywnymi opiniami influencerek. Niestety w praktyce klops, w ogóle nie spełnia obietnic producenta, do tego sprawia cerze przykrą niespodziankę. Konsystencję ma przyjemną - aksamitną i kremową. Jest mocno napigmentowany, więc jedna pompka wystarczy, by dokładnie pokryć cerę. Szeroka paleta kolorystyczna, w której łatwo znaleźć swój odcień. Moim jest CN 08 Linen - jasny, neutralny beżyk. Aplikacja nie sprawia problemy. Mimo bogatej konsystencji podkład daje się łatwo rozprowadzić, nie robi plam, nie wymaga reaplikacji. Jedna warstwa wyrównuje koloryt i ukrywa wszystko, co trzeba. Tuż po nałożeniu wygląda dobrze. Niestety po kilku godzinach z podkładem dzieją się dziwne rzeczy... Zaczyna się warzyć, podkreśla suche skórki, pory, zbiera w zmarszczkach i wszelkich załamaniach skóry. Wygląda nieświeżo i zwyczajnie postarza skórę, która wygląda na zmęczoną i ziemistą. Gdzie ta pielęgnacja, wygładzenie i promienny wygląd? Totalne rozczarowanie :( Z cech mało istotnych, podoba mi się delikatny zapach oraz opakowanie w formie jajeczka. Niestety nie mogę polecić. Pomimo kilku zalet, ostatecznie rozczarował.

Dawno nie miałam tak dziwnego podkładu. Zachwycona super opisem producenta o właściwościach pielęgnacyjnych zapragnęłam do wypróbować. Zacznę od tego, że trochę ciemnieje. Miałam kolor najjaśniejszy i na początku byłam zachwycona jak dobrze dobrałam, a po kilku minutach strasznie zaczął odstawać od koloru skóry na szyi. Konsystencja bardzo płynna, lekka. Należy szybko z nim pracować, bo nagle przy rozprowadzaniu staje się jakby tępy. Ale gdy go rozprowadziłam pierwszy raz na twarzy byłam zachwycona tym jak zniwelował widoczność porów (żaden podkład dotychczas nie dał mi takiego efektu) pomyślałam cudo. I to jeszcze przy niewielkim użyciu produktu, naprawdę wystarczyło go niewiele. Wykończenie matowe, naprawdę bardzo ładne. Wszystko wydawało się być idealne, aż tu nagle po kilku godzinnym powrocie do domu poszłam do lustra i zobaczyłam co się z nim zadziało.. Pozbierał się pod oczami i wokół ust w liniach mimicznych i to naprawdę w DUŻEE ilości, ale to nie było najgorsze, najgorsze było to jak ściastkował mi się nad ustami. Zazwyczaj ciastkuje mi się na płatkach nosa, lekko na policzkach, ale nie nad ustami. Ale myślę ok, muszę jeszcze gdzieś wyjść to postaram się uratować jakoś wklepać, rozetrzeć, przypudrować i może będzie ok. Ale uwaga w momencie kiedy zaczęłam go rozcierał on po prostu schodził mi z buzi.... Really, byłam w szoku. Na początku moje największe obawy były czy mnie zapcha, bo gdy podkład był lekki i matujący to zazwyczaj miał coś takiego w składzie co mnie zapychało, akurat tutaj na szczęcie obyło się bez tego. Mam tak mieszane uczucia co do tego podkładu, bo zapowiadał się naprawdę genialnie. I jeśli miałam go jakoś podsumować to jest to podkład dobry tak na kilka godzin 5-6 i przez ten czas zachowuje się świetnie przy zaznaczeniu, że Wasza mimika nie jest zbyt pogada. Ale z pewnością nie jest to podkład do noszenia przez cały dzień. A więc za takie pieniądze raczej jestem na nie.

Problem z matką Clinique mam taki że ich produkty są dostepne tylko w drogeriach typu sephora czy douglas, których nie mam u siebie więc kupowanie w ciemno podkladu za prawie 200zl nie widzi mi się. Jednakże wypowiem się co o nim myślę w oparciu o próbki. Kolor 52 neutral na pewno neutralem nie jest. Jest to mocno pomaranczowy odcień i jak go zobaczyłam to się przeraziłam. Jakby tego było mało po chwili ciemnieje. Mam cerę przesuszoną ale w wybranych strefach jest tłusta, podkład okazał się za suchy dla mnie i trochę ciężki w nakładaniu bo szybko zastyga. Chcąc go rozetrzeć uwidacznialam suchą skórę. U mnie się sprawdziło mieszanie go z innym lzejszym podkładem. Wówczas zwiększył krycie, zmatowił skórę i sprawił że makijaż był bardzo trwały.

Zacznę od tego,ze jest to dla mnie podkład na większe wyjścia, kiedy chcę,żeby cera wyglądała nieskazitelnie. Jest to mój "must have" Wygląda cudnie na twarzy, photoshop. Cera wygląda nieskazitelnie, jest trwały. Super dla mojej mieszanej cery. Naprawde testowałam mnóstwo podkładów wysokopłkowych, Dior, Chanel, YSl, Nars, Charlotte Tillbury etc Ale ten naprawdę mnie ujął tym jak wygląda. Cera jest flawless. Nie wysusza, nie podkreśla zmarszczek itp. Polecam!

Bardzo lubie firme Clinique wypróbowałam prawie wszystkie ich podkłady i mam o nich bardzo dobre zdanie ale jest jedna czarna owca...Even Better właśnie. Pani w Douglasie pomogła mi dobrać odpowiedni kolor jasny beż wpadający w żołte tony CN 08 na szczęście poprosiłam o próbke a nie kupiłam pełnowymiarowe opakowanie. Zacznę od tego że z tą konsystencją jest coś nie tak nie mogłam jej `wtopić` w skóre ,ładnie rozprowadzić tylko `mazał` mi się na twarzy bardzo długo trwało nim jako tako go rozprowadziłam kolor wydawał się ok ładny jasny beż. Poszłam do pracy gdzie mam sztuczne oświetlenie wydawało się że jest okey, po 8 godzinach wróciłam do domku spojrzałam w lustro o matko kochana! Byłam pomarańczowa!!! Dosłownie! Cały podkład jakby zebrał się w paru miejscach tworząc pomarańczowe ciastkowate plamy? Wszystkie niedoskonałości podkreślone jak na dłoni dzięki Bogu wracałam autkiem wiec nikt nie miał wątpliwej przyjemności mnie widzieć w takim stanie. Nigdy w życiu nie zdarzyło mi się czegoś takiego doświadczyć ,po prostu tragiczna tragedia! Rzuciłam w kąt nie chce go nawet oglądać. Nie polecam!

Tak jak w tytule - nadaje się tylko dla pan które walczą z wyświęcaniem się cery podczas dnia. Podkład ma fajna, gęsta ale nieco tlustawa formę i ładnie się nakłada. Zastyga mega szybko wiec nie ma tu czasu na bawienie się ???? Rozprowadzam go palcami i szybko wklepuje mokra gąbeczka - efekt super. To chyba jedyny podkład który zakrywa moje przebarwienia słoneczne jedna , mała warstwa . Nie wyobrażam sobie dokładnie warstw bo on ma mega krycie i jwst matowy ! Cały dzień ! Jak nałożymy go za duzo to wyglada mega ciężko , po prostu tapeta. Trzeba wiec malutko jak się da i tyle. Na nim super wręcz leza pozostaje kosmetyki jak brazer czy róż . Po kilku godzinach wyglada jakby „ lżej „ na skórze i ciut mniej matowo ale trzyma mat jak zaden inny a jest przybywa niewyczuwalny w ogóle ! Jeśli znasz Estee double to clinique jest podobny ale dużo bardIej matowy , trwały ale i mniej naturalny. Jeśli zależy mi na całodniowym macie - wezmę Clinique a jeśli jednak bardziej na naturalnym efekcie - estee. Nie migruje w ciągu dnia , nie wchodzi w zmarszczki, nie postarza , nie brudzi ubrań -wieczorem w sumie tak samo wyglada jak w dzień. Mimo ogromnej ilości zalet znajduje tutaj 3 minusy: 1. Wyglada jak makijaz- w sunie po to ho robimy ale ten podkład daje może nie ciezki wygląd twarzy ale widoczność - nie mam mowy o naturalnym wyglądzie 2. Kolory - jak zwykle Clinique tak jak Chanel nie dają rady z kolorami. Mam iście 52 natural a jest ciemny - nie ciemnieje w ciągu dnia- i taki z różowymi tonami. 3. Cena, produkt jest bardO wydajny jednak cena jest zdecydowanie za wysoka Krótko - dobra propozycja dla świecących cer , długotrwały mat okupiony „ makeupowym” wyglądem buzi Serum w nazwie daje złudne wrażenie ze jest dla „ wszystkich” . Cery normalne i suche powinny trzymać się daleko od niego Ps. Jeszcze jedna sprawa : podkład nie ściera sie z nosa tam GdIe mamy okulary! Nawet Estee schodzi a Clinique zostaje nietknięty ! Za to extra gwiazdka Edit- po zuzyciu koloru 52 znalazłam swój właściwy odcień 38/ Stone Pokochałam ten podkład i w tym momencie jest moim numerem 1 Mam kolejne opakowanie wiec dodaje gwiazdkę

Podkład ma fajne, zabawne opakowanie, które jest poręczne. Buteleczka zaopatrzona jest w pompkę. Podkład jest średnio gęsty, dobrze się rozprowadza na skórze, można budować efekt większego krycia warstwami. Niestety nie zakrywa przebarwień z którymi się zmagam. Na plus jest efekt długotrwałego matu. Przy dodaniu pudru wykończeniowego wytrzymuje cały dzień. Trwałość extra. Bardzo bogata gama kolorystyczna. Skład bogaty w pielęgnacyjne składniki zasługuje na duży plus.

Produktem jest gęsty ale bardzo łatwo się rozprowadza zarówno za pomocą dłoni jak i gąbeczki. Ma delikatny, specyficzny zapach, jakby właśnie Kwasu Salicylowego. Nie jest to żaden zapach kwiatowy ani owocowy, nie utrzymuje się też na skórze. Niewielka ilość wystarcza do pokrycia całej twarzy. Świetnie kryje i można to krycie stopniować. Zaraz po nałożeniu wygląda super świeżo a cera delikatnie odbija światło. Nie wymaga on pudrowania ponieważ jest zastygający, ale dla przedłużenia trwałości używam pudru w strefie T. To co nie do końca mi się w nim podoba to fakt, że potrafi wyglądać po kilku godzinach dość sucho. Może podkreślić suche miejsca i rozszerzone pory. Myślę, że dobrze się sprawdzi na super nawilżonej cerze lub bardzo tłustej. Długo się utrzymuje i nie ściera się. Należy uważać na dobór odcienia bo są raczej dość ciemne. U osób z jasną cerą polecam dwa odcienie najjaśniejsze. Osoby ekstremalnie alabastrowe mogą nie znaleźć dla siebie odpowiedniego odcienia. Dodatkowym atutem jest piękne, oryginalne opakowanie i fajna pompka. Nie wrócę jednak do niego bo w tej cenie mam swoje sprawdzone lepsze podkłady.

Zacznę może od tego, że: 1) podkład ma wykończenie satynowe i faktycznie można nim osiągnąć 100% krycie, więc wystarczy niewielka ilość żeby rozprowadzić go na całą twarz, 2) podkład jest zastygający, co sprawia, że musimy bardzo szybko z nim pracować bo inaczej można sobie porobić plamy - tak było przy moim pierwszym testowaniu..., 3) nieważne czy nakładamy go pędzlem czy gąbeczką - efekt jest taki sam, 4) po aplikacji najlepiej szybko go przypudrować (pamiętajmy o zastyganiu) ponieważ potrafi osadzić się w głębszych zmarszczkach - przy większej wprawie naprawdę się to udaję i wtedy nie wchodzi w żadne załamania i cały dzień wygląda nieskazitelnie, 5) ostatecznie jest to podkład, który mimo tak 100 % krycia jest niezwykle lekki i bardzo naturalny ,a przy wprawnej pracy z nim można uzyskać efekt naprawdę świeżej i wygładzonej cery jak z okładki magazynu... 6) i uwaga ... nie ciemnieje! Jedynym minusem jest sposób w jaki się nakłada...na początku jest tępy i można wykonać sobie nim plamy jeśli nie ma się wprawy.