AA Pink Aloes, Maska-kuracja 2w1 nawilżająco-rozświetlająca 

Maseczkę zakupiłam w drogerii Rossmann za 99 groszy ( na promocji) Do jej zakupu zachęciła mnie niska cena i pozytywne opinie znajomych oraz rodziny. 2 saszetki to tak naprawdę maska na dzień i noc. Saszetki maja po 4 gramy produktu. Ilość ta doskonale wystarczy na całą twarz. Maska na dzień zawiera w swoim składzie prebiotyki i niacynamid. Jej konsystencja jest nieco inna niż tej na noc. Moim zdaniem jest mniej treściwa oraz bardziej różowa . Maskę zaaplikowałam na oczyszczoną skórę twarzy. Zostawiłam ja na 15 minut i zmyłam. Moja twarz po użyciu tego produktu była wyraźnie rozświetlona, miękka i wygładzona. Jeśli chodzi o nawilżenie to ciężko jest mi powiedzieć. Nie czułam takiego efektu. Tak jak napisała producent - maska ta po nałożeniu daje fajne uczucie chłodzenia. Niestety, ale nie zauważyłam wyrównania kolorytu skóry. Trochę ciężko mi uwierzyć w to, ze maska, która nakładamy na około 15/20 minut zdziała takie cuda. Z przebarwieniami walczę od jakiegoś czasu i jak na razie trafiłam na genialny krem ( marki Clochee), który pomógł mi z tym problemem. Maska nocna jest wyraźnie bardziej treściwa. Ma kremową konsystencję. Bardzo łatwo rozprowadza się ona po skórze twarzy. Nałożyłam ją na noc. Rano zmyłam ją ciepłą wodą. Po zastosowaniu tego kosmetyku moja twarz była rozświetlona, wygładzona i delikatna w dotyku. Jak dla mnie są to dobre maski, które są warte przetestowania. Wersja na dzień doskonale rozświetla skórę, natomiast ta nocna bardzo dobrze ją regeneruje. Maski w większości spełniają obietnice producenta. Są tanie i łatwo dostępne, dlatego dobrze je zakupić.

Te maseczki stworzone są dla potrzeb mojej skóry. Moja twarz często wygląda na zmęczoną. Ponadto brakuje jej blasku, bywa podrażniona. Dzięki szybkiej aplikacji (rano/wieczór), odczuwam szybki komfort na mojej twarzy, ponieważ moja cera jest szybko nawilżona i wygląda na żywszą niż zazwyczaj. Polecam - tym bardziej, że nie ma problemu z dostępnością, aplikacją i ceną.

Nazwa produktu może nie od razu to sugeruje, ale jak się wczytamy w opis to zobaczymy, że są to tak naprawdę dwie różne maseczki: jedna do zastosowania rano i jedna maska-krem na noc, którą też możemy zostawić na skórze do całkowitego wchłonięcia. Ilościowo obie saszetki zawierają wystarczająco produktu żeby go nałożyć na twarz oraz szyję jednolitą cienką warstwą. Maseczki wyraźnie się od siebie różnią, i jedna z nich jest według mnie dość zwykła, natomiast druga bardzo mi się spodobała. Całościowo oceniam produkt na cztery gwiazdki i myślę, że to sprawiedliwa ocena. Zacznę od tej maseczki, która mi bardziej przypadła do gustu, a jest to wersja na noc. Kremowa, gładka konsystencja, jak gęsty biały krem. Ma jakby delikatny różowy, perłowy połysk, ale bez obaw - jest on minimalny, widoczny praktycznie tylko w mocnym świetle i nie zostaje na skórze. Przyjemnie pachnie, czuć w niej aloes. Maska gładko się rozprowadza na twarzy, wspaniale kojąc i likwidując ściągnięcie skóry po myciu. Nałożyłam ją po wieczornym myciu i trzymałam tak długo jak się dało, pewnie ok. 40 minut. Większość maski się wchłonęła, zostały gdzieniegdzie bardziej widoczne białe smugi, które usunęłam wilgotnym wacikiem, ale nie przemywałam na nowo całej twarzy. Maska doskonale łagodzi, daje uczucie regeneracji i nawilżenia. Jest jak taki kojący plasterek. Po wchłonięciu miałam miękką skórę, delikatną w dotyku i do tego przyjemnie pachnącą. Rano ten efekt również się utrzymywał i skóra była odżywiona, a do tego naturalnie matowa i elastyczna w dotyku. Ogólna ocena: 5/5 Wersji na dzień użyłam dopiero jakieś dwa dni później. I ta maseczka jest zdecydowanie inna. Ma mniej bogatą konsystencję, jest jak lekki krem. Ma bardziej różowe zabarwienie z podobnym delikatnym połyskiem, choć tutaj jest nieco bardziej widoczny i podejrzewam, że to jest ten efekt rozświetlenia, o którym wspomina w opisie producent. Maskę trzymałam na twarzy ok. 20 minut i większość zmyłam po tym czasie. A rezultaty? No właśnie jakieś mało konkretne. Faktycznie to rozświetlenie można zauważyć, skóra nabiera takiego promiennego wykończenia, do tego jest gładsza i może odrobinę bardziej miękka. Nawilżenie jest tu raczej potraktowane po macoszemu - jest minimalne, nie czułam większej różnicy po zmyciu maski. Wyrównanie kolorytu? Nie powiedziałabym, raczej tego nie zauważyłam. Maska pachnie podobnie jak jej nocna siostra i pod tym względem są bardzo podobne, ale działanie jest mniej satysfakcjonujące. Ogólna ocena: 3/5 Podsumowując: całkiem dobre maski, choć nierówne, i w większości spełniają założenia producenta. Wersja na dzień faktycznie rozświetla i to jest jej główne zadanie, choć większych wartości pielęgnacyjnych raczej nie ma co oczekiwać. Wersja na noc natomiast to faktycznie bogata, odżywcza propozycja, pomagająca skórze się zregenerować wieczorem i w nocy. Ciekawy produkt i myślę, że każdy ma tu szansę znaleźć coś dla siebie.