Oj ciekawa byłam tego kremu, dlatego kupiłam go już dość dawno i tak sobie czekał. Fakt nastał i naczekał się trochę w kolejce, ale kupując krem, kupiłam i micela z tej serii i po przetestowaniu micela, jakoś nie spieszyło mi się do tego kremu. Okazuje się, że i sam krem okazał się słaby i namęczył mnie trochę.
Krem zapakowany był w kartonik, a w środku słoiczek szklany o pojemności 50ml. Opakowanie okej, nie ma mam zbyt wiele do dodania, grafika kusiła wzrok i skusiła do zakupu. Zapach kremu na początku wydawał mi się całkiem fajny, bo rzeczywiście czuć tego ananasa, ale im dłużej używałam wcześniej micela a potem kremu tym bardziej wydawał mi się jakiś zbyt słodko i sztucznie podkręcony. Krem miał jasno żółty kolor i taką budyniową formułę. Jeśli chodzi o aplikacje, taki sobie, zawsze się mazał, nieważne czy miałam skórę ociupinkę wilgotną po toniku/hydrolacie czy całkowicie suchą, kiedy to ten tonik/hydrolat się wchłonął - mazał się zawsze. Wykończenie tego kremu, jest bardzo satynowe, dopóki nie wchłonął się całkowicie, moja skóra się pod nim bardzo błyszczała. Krem w składzie zawiera rozświetlającą mikę i jeśli przyjrzałam się mu w słoiczku pod światło, to rzeczywiście coś tam się mieni, na skórze nie było to bardzo widoczne, ale efekt jaki dawał ten krem z promiennym rozświetleniem niewiele miał wspólnego, bo moja skóra jak wspomniałam mocno się po nim te 10 minut zawsze błyszczała, dlatego aplikując go rano musiałam czekać z makijażem.
Jeśli chodzi o efekty, to mam cerę mieszaną. Potrzebuję stabilnej, delikatnej, codziennej dawki nawilżenia i coś takiego 'ekstra' co dawałoby cerze takiego kopa, zmiękczało i ogólnie poprawiało jej wygląd. Wiem, że od kremu w tym przedziale cenowym nie miałam co oczekiwać cudów, no ale jakieś obietnice on w końcu miał, to czemu nie. Liczyłam na nawilżenie, no i na tą witaminę C, że doda skórze blasku. Zacznę od tego, że krem robił za każdym razem dziwną rzecz, tuż po nałożeniu jak wspomniałam wyżej miałam z nim turbo błyszczenie, dopóki się nie wchłonął, zostawiał wtedy takie lepkie uczucie, tłustości na skórze, niestety oblepiające i miałam wrażenie, że on bardziej natłuszcza. Nie mniej mijał ten czas, krem się wchłonął, a efekt nawilżenia był bardzo znikomy. Czułam wielokrotnie, że nawet na moją mieszaną skórę, tego nawilżenia był zdecydowanie za mało. Co więcej używając go grubo ponad miesiąc, nie zauważyłam nic, co wyróżniałoby go, żadnego efektu, który sprawiłby, że mogłabym ten krem komukolwiek polecić. Mam wrażenie, że on po prostu nie robi nic. Producent wspomina, że krem ma za zadanie rozświetlać, wygładzać i redukować przebarwienia. Trudno mi się do tego odnieść, bo nic takiego nie zauważyłam, a krem wciąż przez tyle czasu stosowania nie dawał mojej skórze optymalnej dawki nawilżenia. Ogólnie stosując go miałam poczucie straconego dla skóry czasu, fakt byłam go ciekawa bo czasem zdarzają się drogeryjne perełki, ale ten krem to nie jedna z nich.
Zalety:
- nie podrażnił, nie zapchał
Wady:
- zero efektów, krem mimo zapewnień producenta nie wyrównał kolorytu, nie zredukował przebarwień, nie wpłynął nawet na jej stabilne, optymalne nawilżenie
- mazał się podczas aplikacji
- ogólnie nie ma ani jeden rzeczy za którą mogłabym go polecić
- długo się wchłaniał, lepił się, dopóki całkowicie się nie wchłonął
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie