Ole Henriksen, Banana Bright Face Primer (Baza pod makijaż z witaminą C)

Moja dojrzała, mieszana cera wyjątkowo polubiła się z tą bazą. Mamy tu wszystko, czego skóra potrzebuje z rana: nawilżenie, subtelne rozświetlenie, wygładzenie, porcję witamin i ochronę przed wolnymi rodnikami.
Baza ma delikatną kremową konsystencję, świetnie się rozprowadza, błyskawicznie wsiąka, pozostawiając cerę gładką, promienną, nawilżoną, a więc doskonale przygotowaną na aplikację podkładu. Nic się na niej nie roluje i przede wszystkim nie jest lepka. Posiada delikatny beżowy pigment, jednak nie zauważyłam, by tonowała skórę. Po rozprowadzeniu i wklepaniu kolor znika, pozostaje subtelne rozświetlenie (bez drobin!), które można wzmocnić mieszając bazę z ulubionym podkładem. Dla mnie osobiście ważniejszy jest efekt nawilżenia, ochrony oraz współpraca z podkładem. Na takiej bazie makijaż prezentuje się świeżo przez cały dzień i nie ściera w newralgicznych miejscach. Owszem, coś tam się w ciągu dnia wybłyszczy, lecz od jakiegoś czasu efekt nawilżonej i "oddychającej" skóry jest dla mnie ważniejszy niż perfekcyjny mat.
Dodatkowym atutem bazy jest słodki zapach przywodzący na myśl dojrzałe banany, wygodna i higieniczna aplikacja oraz niezła wydajność, pomimo niewielkiej pojemności.
Nie wiem, czy to baza idealna dla mnie, ale w ostatnim czasie na pewno ulubiona.

Myślę, że seria kosmetyków bright banana z Ole Henriksen nadaje subtelny efekt rozświetlania cery, aczkolwiek rezultat jest krótkotrwały - można go zauważyć jedynie podczas noszenia bazy.

Co do trwałości makijażu to nie zauważyłam różnicy. Nie nadaje się do cery tłustej, gdyż twarz będzie się zbyt mocno świecić.

Uważam, że dobrze się sprawdza, jednak za tę samą cenę można znaleźć tańsze zamienniki.

4/5