Neutrogena Bright Boost, SPF30 Gel Fluid Ochronny żel SPF30

Swój kremożel kupiłam w promocji. Uwielbiam neutrogenę więc żal było nie wziąć. Dopiero w domu stwierdziłam że nie mam jak go wykorzystać bo z racji dużego problemu z przebarwieniami na twarzy stosuje tylko spf50. Jednakze jadąc w góry wzięłam go z myślą o smarowaniu ramion,łydek i dekoltu. Sprawdził się rewelacyjnie. Ko systencję nazwałabym fluidem-pieknie się rozprowadza i wchłania. Pięknie też pachnie! Skóra po aplikacji cały dzień wyglądała pięknie! Nie żeby to było tandetne rozświetlenie, tylko piękne coś jak zdrowa jędrna młoda skóra jaką miewają tryskające energią dzieciaki. No i dzialanie: ktoś napisał, że w nie wątpi. Nie wątpcie! Nałożone jednorazowo na w/w części ciała ochronił mnie w górach przez 12 godzin w upale i ostrym słońcu. Skąd wiem? Ano stąd, że posmarowałam tylko wystające spod ubrania fragmenty ciała, w ciągu dnia spodenki mi się ciut podniosły i wieczorem odkryłam że tam gdzie neutrogena nie sięgnęła mam poparzony do czerwoności, wręcz spuchniety paseczek skóry. Pozostała skóra chroniona tym niepozorny kremikiem pozostała nietknięta. Gdy nie to że skóra mojej twarzy jest wymagającą i z przebarwieniami bez zastanowienia po wierzyła bym ją temu kremikowi.

Neutrogena Bright Boost to krem, który ma nam zapewniać szerokie spektrum ochrony przeciw promieniowaniem słonecznym UVA i UVB. Tak deklaruje producent, ale na opakowaniu nie mamy oznaczenia (UVA w kółeczku), który producenci zamieszczają, gdy ochrona przeciw promieniowaniu UVA wynosi co najmniej 1/3 wartości SPF. To promieniowanie UVA odpowiada za starzenie się skóry, powstawanie przebarwień czy uczulenia. Dlatego mam obawy co do faktycznej ochrony. Dodatkowo SPF na poziomie 30 może nie być wystarczający latem oraz podczas używania mocnych składników aktywnych w pielęgnacji. Opakowanie to dosyć miękka tuba w ładnym, jasno różowym kolorze. Krem ma przyjemny, świeży zapach. Zdziwiła mnie konsystencja kremu. Nie określiłabym jej jako żelową, tak jak to zrobił producent, ale rzeczywiście jest ona lekka, lejąca się, spływająca po dłoni. Produkt dobrze rozkłada się po twarzy, ja nakładam go partiami, dlatego nie zauważyłam, by się rolował. Szybko się wchłania. Pozostawia rozświetloną, ale nie tłustą, cerę. Lubię to, jak wygląda na nim makijaż. Cera jest pełna blasku. Fajnie sprawdza mi się w okresie jesienno-zimowym, gdy moja skóra potrzebuje nieco więcej rozświetlenia. Nie zaobserwowałam pogorszenia stanu cery od kiedy go używam. Jest fajny, ale nie zaufałabym mu na tyle, by używać go latem oraz by był moją jedyną ochroną przeciwsłoneczną.

Kto mnie trochę zna ten wie, że żółtym cenówkom w Rossmannie oprzeć się nie potrafię. I tak właśnie trafiłam na ten produkt. Zapłaciłam za niego niecałe 10 zł, jego cena regularna trochę zwaliła mnie z nóg i w życiu bym tyle za ten produkt nie zapłaciła. Krem zamknięty jest w łososiowej tubce, kupujemy go w kartoniku. Mimo, że kosztował mnie jedynie 10 zł wahałam się chwilę z zakupem - bardzo nie lubię, gdy nie widzę na produkcie jasno wskazanej daty ważności. Tak wiem, mogę wrzucić kod z opakowania na dedykiwanej stronie w internecie, by to sprawdzić, ale wdrogeriach nie zawsze jest dobry zasięg, a i wydłuża to proces zakupów, zwłaszcza, gdy mówisz, że idziesz do Lidla po jabłka, a obok jest Rossmann. Same rozumiecie ;) Z opisu spodziewałam się bardziej żelowej konsystencji, jest to jednak dość lejący się lekki krem o delikatnie brzoskwiniowej barwie. Przyznam, że ta konsystencja jest zbyt płynna, niejednokrotnie zdarzyło mi się, że z opakowania wyciekło za dużo produktu, który spłynął mi do umywalki. Produkt ma delikatny, przyjemny, świeży zapach. Aplikuje się go dobrze, nie bieli, nie pozostawia skóry nieestetycznie błyszczącej, co jest dla mnie ważne. Nie powoduje podrażnień, nie zapycha, nie jest ciężki. Niestety lubi się diść mocno rolować, nawet nałożony w mniejszej niż zalecana ilości.

Nie należę do timu spf zawsze i wszędzie, ale dbam o swoją skórę i są sytuację gdy nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez spf. To np lato(baaardzo słoneczne dni) i czas gdy używam np toników w kwasami. Ten filtr kupiłam właśnie przed kuracją tonikiem kwasowym, uznałam, że na jesień, pochmurne dni i czas głównie spędzany w biurze w zupełności wystarczy. Trudno ocenić ochronę spf, chociaż używałam go też latem na zmianę z innym i nie mialam spieczonej skóry. Sam krem/filtr uważam za udany. Konsystencja ta ułatwia nałożenie właściwej ilości na twarz, dobrze się wchłania, nie bieli, rozświetla cerę dajac jej zdrowy blask. Nie roluje się(trzeba tylko dać mu chwilę na wchłonięcie ale jest to i tak bardzo szybkie) i dobrze sprawdza pod makijaż. Dodatkowo pielęgnuje cerę, dodaje jej nawilżenia i może lekkiego odżywienia

Najlepszy krem/żel/kosmetyk z filtrem dla posiadaczek cery naczynkowej. Zel nie tylko posiada vit C i E ale także SPF 30. Używam go zamiast olejkow czy kremów z filtrem, nawet podczas opalania, ponieważ sprawdza się dla mojej naczynkowej buzi 100 razy lepiej. Zrobiłam kilka testów i to zdecydowany faworyt. Buzia nie jest czerwona a dodatkowo nawilżona, ujędrniona i odżywiona.

Nałożony w przepisowej ilości- roluje się. Migruje do oczu. Skład ma kiepski, nie odważyłabym użyć się go latem jako główny filtr. Produkt wylewa się z tubki- przy tej konsystencji lepiej sprawdziłaby się pompka. Co do rozświetlenia- jest bo fluid zawiera mnóstwo drobiny, ale na mojej cerze wygląda to tłusto i niestetycznie. W ciepłe dni miałam odczucie "spoconej skory" - takie lepiace odczucie na skórze. Przemęczyłam się, zużyłam bo nie lubie wyrzucać kosmetyków ale nigdy więcej.

Przestrzegam Was przed wyrzuceniem kasy w błoto. Gdyby nie fakt, że musiałam go używać z braku kasy na zakup aptecznego solidnego filtra to nie byłoby tej recenzji. Po pierwsze - okropny skład, sztuczny, napakowany silikonem i stąd ta chwilowa poprawa wyglądu cery o której piszą niektóre osoby, a po zmyciu okazuje się, że skóra pod tymi silikonami LEDWO ZIPIE i wygląda kiepsko... Po drugie - cena horrendalna (59,99) biorąc pod uwagę słaby skład i TYLKO JEDEN z lepszych filtrów i to nie na początku a na środku składu!!! A przypominam, że w tej cenie można kupić bez problemu w aptece filtr spf 50+, na przyklad z Biodermy czy Svr. Obie te firmy mają nawet kremy ochronne z sześcioma (!!!) filtrami w składzie, i to tinosorby, mexoryle czy uvinul! Natomiast witaminy które producent zachwala na opakowaniu, owszem są, tyle że na końcu składu, przed konserwantami :-( A konserwanty oczywiście te najgorsze, a jakże phenoxyethanol i disodium edta. Ręce opadają... Kolejny minus to lejąca konsystencja, wycieka i ulewa się po otwarciu tubki, stanowczo powinna być pompka! Czwarty zarzut to słaba ochronna, spf 30 wydawać by się mogło wystarczające na październik, a jednak twarz była opalona i zaczerwieniona po krótkim pobycie na słońcu, co jest dziwne bo używałam przepisową ilość! I tu pojawia się problem numer pięć czyli aplikacja produktu - nałożenie go w tej przepisowej ilości, żeby chronił nam skórę graniczy z cudem. Ciapowata konsystencja, wałkująca się i rolująca, skutecznie nam to uniemożliwia. Nie wiem na kim to było testowane, ale chyba na manekinach, a nie ludziach. Nie pomaga makijaż, nakładanie na serum, na czystą skórę, na esencję, tonik - nic to nie daje, wygląda na skórze zbyt sztucznie mimo powolnego nakładania. Produkt absolutnie nie wart ceny, pieniądze wyrzucone w błoto (nieistotne że nie moje) bardziej SZKODZI NIŻ POMAGA, odradzam!!! Za 60 złotych w aptece znajdziecie filtry z o niebo lepszym składem i solidną ochroną przed słońcem.

Uważam, że nie jest wart swojej ceny. Jeśli ktoś nakłada SPF tylko rano może się sprawdzić. Wtedy zostawia bardzo estetyczne wykończenie i poza ochroną upiększa skórę. Nie bieli, ma lekko różowy odcień, który ładnie wygląda na skórze. Rozświetla ją. Ma dość płynną i jednocześnie lepką konsystencję, jak i przyjemny zapach. Problem pojawia się przy próbie reaplikacji. Jeszcze żaden krem z filtrem się mi tak nie rolował. Dramat. Inne kremy reaplikowane na niego też się rolują, ale nie tak jak on sam na sobie. Chyba zużyję go jako krem do rąk, w końcu dłonie łatwiej umyć przed reaplikacją niż twarz.

Jako krem nawilżający na dzień, pozostawiający zdrowy blask na skórze jak najbardziej. Jednak jako protektor spf w moim przypadku zupełnie się nie sprawdza a to dlatego, że bardzo mocno się roluje ( oczywiście mówię tu o nałożeniu odpowiedniej ilości spf do ochrony 1,2-1,5ml na całą twarz, szyję i uszy). Także przy użyciu małej ilości pod makijaż myślę że jak najbardziej daje ładny blask skórze, ale jeśli chodzi o właściwości ochronne, w moin przypadku prawie niemożliwe do osiągnięcia. Szkoda bo ze względu na to, że lekko leży na skórze, nie bieli i ładnie nawilża, mógłby być świetnym spf o średnim spektrum.

Neutrogena Bright Boost ochronny żel SPF 30 to była miłość od pierwszego użycia i myślę że zostanie ze mną na długo bo świetnie mi się sprawdza. Lekka formuła żelu, świetnie się rozprowadza na skórze i szybko wchłania. Zaletą tego produktu jest SPF 30, który zapewnia ochronę przed promieniowaniem UVA/UVB i szkodliwymi czynnikami środowiskowymi. Bardzo polubiłam Brigh Boost, bo jednocześnie nawilża i chroni, nieobciążając skóry i co najważniejsze nie zatykając porów. Opakowanie jest poręczne, a cena przystępna. Krem polecam przyjaciółkom bo jest rewelacyjny.

Kosmetyk ten postanowiłam kupić ponieważ przekonała mnie pozytywna opinia koleżanki. Cała seria wizualnie przypadła mi do gustu i byłam bardzo ciekawa jak się sprawdzi. Dodatkowo udało mu się kupić za dwie dyszki w promocji;) Zacznę od plusów: * krem/żel jest lekki i dość wodnisty. Dobrze rozporwadza się po skórze * ma ładny, lekko różowy kolor. Można zauważyć delikatne drobinki rozświetlające * bardzo podoba mi się zapach kosmetyku. Utrzymuje się na twarzy przez jakiś czas po nałożeniu * SPF 30 * rozświetla skórę * nie zapycha skóry, nie wysusza Minusy, które go u mnie niestety przekreślają *rozświetlenie jest bardzo mocne. Skóra bez makijażu bardzo mocno się błyszczy. Rozświetlenie pozostaje widoczne nawet po nałozeniu podkładu * na mojej miesznej cerze mocno i szybko wyświeca się makijaż * pozostawia dość mocno klejącą warstwę * i niestety najgorsze - koszmarnie się roluje na skórze. Nałożony solo troszkę mniej. Ale nałożony na serum już dość mocno. * dodatkowo bardzo trzeba uważać na aplikowaną ilość. Kropla więcej i kula się na buzi już podczas nakładania * z makijażem bywa różnie, raz nałoży się ładnie, raz nie. I oczywiście jeśli już to się uda przez cały dzień nie dotykamy twarzy:) Podsumowując ja nie wrócę do tego kosmetyku. Wydaje mi się, że na cerze suchej może się zachować całkiem przyzwoicie aczkolwiek nie jestem pewna co z tym rolowaniem.

Zacznę od minusów - skóra po kremie świeci się, jak dla mnie zbyt mocno, aby pominąć nałożenie pudru. Rozświetlenie jest według mnie zbyt intensywne - mam cerę mieszaną, ale sama z siebie nie świeci się mocno. Po drugie - produkt sie roluje, więc w ciągu dnia muszę uważać żeby nie dotykać twarzy. Niestety ale aplikacja produktu który roluje się w połączeniu z czymkolwiek albo nawet solo to nic przyjemnego. Ostatnim małym minusem jest jego rzadka konsystencja, może się wręcz wylać z opakowania. Ale jednocześnie ta konsystencja sprawia, że dobrze się rozprowadza i stapia ze skórą. Nie zauważyłam, żeby zapychał, co w sumie było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Mam wrażenie że do rze wpływa na skórę - jest gładka, po prostu dobrze wygląda i nie pojawiają mi się niedoskonałości gdy stosuję ten produkt. Co do składu trudno mi ocenić, chyba wolałabym produkt bardziej naturalny. Z tego powodu i innych wspomnianych nie wróciłabym do niego.

Ochronny zel SPF 30 od Neutrogena Bright Boost z cała seria wygrałam w konkursie na IG. Zel zamknięty jest w plastikowej tubce o jasnoróżow designie z biała nakrętka. Konsystencja lekka z tysiącami mieniacych się drobinek. Zel dosyć szybko sie wchłania jednak na mojej cerze pozostawia tłusty film. Mimo wszystko używałam go gdy wychodziłam na słońce, gdyz po nocnej pielęgnacji kremem i serum z tej samej serii które zawierają kwasy AHA i PHA musiałam stosować ochronę przed słońcem. Lekkie przypudrowanie i naprawdę niezłe to wyglądało. Zel podobnie jak cała seria w swoim składzie posiada neoglukozamine, kwasy AHA i PHA , antyoksydanty i witaminę C i E. Zel chroni przed słońcem, delikatnie złuszcza , rozświetla cerę i ja nawilza. Po całym dniu na plazy skora nie była obciążona , wyglądała naturalnie i zdrowo. Fajne jest to ze zel posiada najważniejsza ochronę w upalne dni czyli SPF, zwalcza pierwsze oznaki starzenia i z każdym dniem odnawia nasza skore odsłaniając jej naturalne piękno.

Nie od dziś wiadomo, że kwestia odpowiedniej ochrony słonecznej skóry twarzy jest niezwykle ważna. Na rynku jest coraz większy wybór produktów z wysokim SPF. Ten żel posiada SPF 30 i w moim przekonaniu jest to optymalna codzienna ochrona, na niezbyt słoneczne dni. Najbardziej w tym produkcie przekonuje mnie niezwykle lekka i przyjemna konsystencja. Filtr jest całkiem wysoki, ale nie sprawia, że produkt jest na skórze ciężki, czy bieli. Coś, na co musicie zwrócić uwagę przy aplikacji, to umiar. Nie można nałożyć tego żelu zbyt dużo w jednej warstwie. Oczywiście, żeby uzyskać efekt faktycznej ochrony na poziomie SPF 30 nie możemy używać zbyt małej dawki produktu, ale koniecznym jest podzielenie jej na kilka warstw. Inaczej żel ma tendencję do nieestetycznego rolowania się na skórze. W składzie znajdziemy neoglukozaminę, witaminy C i E oraz antyoksydanty, zatem poza ochroną przed szkodliwym działaniem słońca, żel zapewniam nam też regenreację skóry, odżyweinie i ochronę prze starzeniem się. Tuż po nałożeniu go na twarz daje świetliste wykończenia, ale zanika ono wraz ze stopniowym wchłanianiem się produktu. Pozostawia na skórze lekko lepką warstwę, ale nie przeszkadza to w żaden sposób w nałożeniu na niego podkładu. Daje radę, jako baza pod ;-) Ma przyjemny, lekko słodki zapach. Opakowanie to klasyczna tubka z zatrzaskiem. Polubiliśmy się!

Gel fluid używany z umiarem spełnia swoją funkcję, ale gdy nałożymy trochę za dużo roluje się. Stosowany samodzielnie na skórę wtapia się w nią dając ochronę przeciwsłoneczną, pozostawia taką napinającą skórę warstwę. Konsystencja jakby lekko zastyga na skórze. Przyznam że nałożony na serum podczas nakładania podkładu ponownie zaczyna się rolować. Skórę mam mieszaną z tendencją do przetłuszczania się i taką zapychać potrafi :/. Po przetestowaniu wszystkich kosmetyków z linii Bright Boost jest najsłabszym kosmetykiem. Samodzielny ok ale w towarzystwie innych kosmetyków potrafi sprawiać problemy.

Przyznaję z delikatnym zażenowaniem, że do tej pory ochrona przeciwsłoneczna skóry twarzy była dla mnie pojęciem obcym. Ochronny żel z SPF 30 to ogromny krok do przodu w mojej codziennej pielęgnacji. Jest bardzo lekki, przyjemnie się rozprowadza i jest niesamowicie wydajny. Zdarzyło mi się jednak nałożyć go zbyt grubą warstwę i niestety brzydko się rolował na twarzy w ciągu dnia. Nie obciąża skóry, daje świetliste wykończenie co mi osobiście bardzo odpowiada. Płaski mat pożegnałam już dawno i czuję się piękniej w drobinkach na skórze. Przyjemny owocowy zapach umila aplikację kosmetyku. Nie bieli twarzy. Nie próbowałam go replikować w ciągu dnia więc nie wiem jak jest z dokładaniem kolejnej warstwy. Na pewno kupię kolejne opakowania, będę używać przez cały rok, mam nadzieję, że skóra mi za to podziękuje.

Niezwykle ważnym atutem tego kosmetyku jest jego lekka formuła która nie zapycha i nie bieli. Kosmetyk bardzo ładnie pachnie i szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej warstwy. Aplikacja jest równie łatwa. Dlaczego warto wybrać ten produkt spośród innych dostępnych na rynku? Ponieważ zawiera antyoksydanty odpowiedzialne za ochrone przez zanieczyszczeniami. Oczywiście najważniejsza rolą jest ochrona przeciwsłoneczna, jednak wielowymiarowa ochrona mnie przekonuje ostatecznie by po niego sięgać.

Świetnie chroni przed działaniem promienie słonecznych, w końcu moja skóra jest dobrze zabezpieczona przed mocnym wiosennym słońcem, które często wywoływało podrażnienia na mojej twarzy, teraz tego problemu nie mam. Bardzo delikatny ładny zapach.