Syoss Salonplex, Permanent Coloration Farba do włosów

Syoss to jedna z drogeryjnych marek farb do włosów,ale nie tylko. Posiada również kosmetyki do pielęgnacji i stylizacji pasm.Wszystkie kosmetyki inspirowane są produktami profesjonalnymi, a dodatkowo opracowywane są i testowane przy udziale fryzjerów. Jej ceny są standardowe i jest łatwo dostępna. Po czasie znowu wróciłam do farb chemicznych,bo zabawa w hennowanie nie dawała mi satysfakcji oraz była zdecydowanie kosztowna. Wybrałam odcień machoniowy brąz o oznaczeniu 4.2 - taki kolor zawsze był moim marzeniem,ale ciężko znaleźć farbę,która nie sprawi niespodzianek. Nie posiadam jeszcze siwych włosów,zmieniam swój image ,bo od lat szukam dla siebie najlepszej odsłony.Z natury moje włosy są cienkie i mają małą objętość,a moja aktualna długość to za ramiona. Jest to koloryzacja długotrwała. Standardowo produkt został zamknięty w kartoniku. Na pierwszym planie pokazano modelkę,która prezentuje efekt koloryzacji,a to wszystko na czarnym tle.Pozostała powierzchnia opakowania jest szczegółowo opisana. Nie znajdziemy tam daty ważności,a skład jak wiadomo jest typowy dla tego typu produktów,jest tam zawarty amoniak,który ma różne opinie. W środku znajdziemy metalową tubkę z pielęgnującym kremem koloryzującym,mleczko rozwijające w plastikowym pojemniku, saszetkę z odżywką(potrzeba nożyczek lub nożyka do otwarcia), instrukcję obsługi oraz foliowe rękawiczki. Dla ułatwienia zmieszanie składników nie wymaga od nas ani plastikowej czy szklanej miseczki ani nawet mieszadła,wystarczy dodać zawartość tubki do pojemnika pełniącego również rolę aplikacyjną i wstrzasnąć.Wszystko ładnie się łączy po chwili na gładką masę- w tym przypadku w pomarańczowym odcieniu.Farba jest średnio gęsta i lejąca,taka konsystencja nie sprawiła mi jednak problemu i wygodnie mi się ją nakładało i rozprowadzało pasmo po paśmie.Ta nie spływała z włosów,można było dokładać kolejne warstwy mazidła. Produkt bardzo intensywnie śmierdzi,ale jest to charakterystyczne coś za coś.Zalecam,żeby wykonywać zabieg przy otwartych drzwiach łazienki i oknie w innym pomieszczeniu,bo można dostać zawrotu głowy. Podczas oczekiwania na zakończenie farbowania zapach już nie był tak intensywny,nie swędziała mnie skóra głowy ani nie piekła. Po 30 minutach dokładnie zmyłam produkt,choć zajęło mi to dużo czasu i musiałam zużyć dużo wody-uroki zabiegu w domu.Włosy świeżo po koloryzacji są równomiernie pokryte kolorem,a ten jest nasycony.Nie ma efektu za ciemnych pasm. W dotyku wyczuwa się ich szorstkość i sztywność,za to pięknie lśnią.Gęsta,pachnąca odżywka zniwelowała ten efekt i ułatwiła rozczesywanie. Po wszystkim nie pojawiły się u mnie żadne działania niepożądane w tym wysypka.Skalp nie jest przesuszony,a włosy nie są bardziej łamliwe niż zazwyczaj ani sianowate. Łatwo ją usunąć z linii włosów oraz karku.O dziwo jej pozostałości sprały się również z ręcznika. Schodzi poprawnie,stopniowo się wyplukując.Odcień jaśnieje,ale nie odsłania niechcianego koloru. Można wybierać w kilkunastu odcieniach,nie ma problemu z kupnem tej farby.Jest wydajna, jedno opakowanie wystarczyło mi na jednorazowe użycie.

Kartonik czarnego koloru z białymi napisami na bocznych ściankach i z wizerunkiem anonimowej modelki, której włosy w pięknym odcieniu mroźnej, ciemnej szarości urzekły mnie do tego stopnia, że postanowiłam kupić na start dwa opakowania. Myślałam, że ten kolor - 4.15 'przydymiony chrom'- może dobrze komponować się na moich kręconych włosach przez to, że jest bardzo podobny do mojego naturalnego odcienia, więc nie powinien mieć zgrzytu z odcieniem mojej skóry. Chciałam ujednolicić kolor, który na mojej długości kilka centymetrów za łopatki tworzył ferię barw (od nasady 1/4 długości) przechodzącą z naturalnego chłodnego odcienia przypominającego ten z opakowania farby przez miedziane odcienie wynikające z przebywania na powietrzu, gdzie słońce ostro działało na kosmyki - ten efekt zajmuje połowę całkowitej długości włosów oraz końcówki w popielatym odcieniu blondu (1/4 długości), które są pozostałością po wcześniejszym rozjaśnianiu włosów i regularnym podcinaniu, a te już odrosły na tyle, że musiałam ciągle je tonować szamponami niebieskimi, zielonymi i fioletowymi i dlatego postanowiłam je pofarbować. W kartonikach znajdowały się butelki z emulsją rozwijającą i tubki z farbą, znacznie ułatwiło to proces mieszania farby i rozprowadzania jej na włosach, ale i tak pomagałam sobie w aplikacji silikonowym pędzelkiem do koloryzacji. Dwa kartoniki z farbą wystarczyły akurat na moją długość włosów, jednak gdyby były gęstsze mogłoby być ciężko, bo moja kitka jest bardzo mizerna przez wypadające na potęgę włosy. Zapach nie należy do śmierdziuszków, nie drażni mocno, jednak lepiej pokontemplować w samotności niż dręczyć innych tym aromatem. Konsystencja zbliżona do emulsji, nie ścieka z włosów, jeśli nakłada się ją równo odmierzoną porcją. Po zmyciu i nałożeniu odżywki włosy były mocno wygładzone, czuć było nawilżenie już w trakcie rozczesywania i suszenia z ploppingiem (po nałożeniu aktywatora skrętu z Cantu), bo nic się nie puszyło ani nie plątało. Włosy miały ładny, równy odcień od nasady aż do 3/4 długości - bardzo chłodny, stonowany brąz bez zielonkawych czy też przebijających pomarańczowych refleksów (do pierwszego mycia...), a końcówki zyskały ciemniejszy o ton odcień. Po pierwszym myciu włosy od nasady do ok. 75% długości wytraciły lekko swój kolor, zaczęły lekko przebijać miedziane odcienie, a z każdym kolejnym myciem regularnie traciły kolor do 12 mycia, wtedy pozostała lekko widoczna mroźna poświata na wybranych cieniuteńkich pasemkach. Końcówki po pierwszym myciu od koloryzacji wydawały się być ciemniejsze od reszty włosów o 2 tony, mimo, że z każdym kolejnym myciem kolor lekko się wypłukiwał to kontrast między końcówkami a resztą długości był coraz bardziej widoczny, ale szczęśliwie tylko do 4 mycia. Po nim końcówki zaczęły się szybciej wypłukiwać, ale nie były przesuszone i nie zyskały zgniłych, zielonkawych odcieni. Po 6 myciach ogólny kolor wyglądał na lekko stonowany, dosyć równy, tylko końcówki były lekko chłodniejsze. Myślałam, że jednak będzie to trwalsza farba, ale zmywanie plamki ze spodni powinno dać mi już do myślenia, bo niewielka ilość spędziła na materiale około 30 minut a sprała się podczas zwykłego spłukania wodą i ręcznego przetarcia, bez użycia odplamiacza czy nawet mydła w płynie.

Farbuję włosy regularnie co 6- 8 tygodni ze względu na siwe pasemka widoczne przy skórze. Aktualnie moje włosy sięgające ramion, często upinane w kucyk , cienkie ,delikatne z pojedynczymi pasemkami siwizny i nieco wypłukanym kolorem . Do farbowania wybrałam dwa odcienie farb, które zmieszalam chcąc uzyskać efekt ciemnego, wyrazistego brązu ( 4_8 czekoladowy brąz i 1_1 czerń) . Opakowanie zawiera tubkę z farbą , aplikator , maseczkę po farbowaniu i foliowe rękawiczki. Osobiście preferuję nakładanie farby "metodą pędzelkową" , pasmo po paśmie dlatego zrezygnowałam z aplikatora. Uzyskana" papka " dobrze nakłada się na włosy, konsystencja jest właściwa i farba nie spływa z włosów. Nieco drażni chemiczny zapach ,ale moje doświadczenie w farbowaniu mówi mi ,że bywało gorzej . Po koloryzacji i aplikacji maski efekt jest zdumiewający. Włosy są błyszczące, idealnie ufarbowane na całej długości, brak siwych pasemek. Uzyskany kolor lepszy niż zamierzałam . Ogólnie humor poprawiony . Obecnie od farbowania mija 6 tygodni farba zachowuje swój pierwotny kolor, gdzieniegdzie przy skórze na skroniach pojawiły się pojedyncze pasma siwych włosów ale to w moim przypadku jest normalne i dlatego lecę kupić kolejną farbę, również Syoss.

Kolor: czekoladowy brąz Do tej pory zabieg koloryzacji wykonywałam wyłącznie w profesjonalnych zakładach fryzjerskich. Ostatnia wizyta okazała się totalną klapą, ponieważ nałożona przez fryzjera farba wypukała się już po dwóch tygodniach (!), przez co pojedyncze siwe włosy, które bardzo mi przeszkadzają, ponownie stały się widoczne. Za usługę zapłaciłam ok. 350-400zł, a moją reklamację skomentowano: poprawimy przy najbliższej okazji. Następnej okazji już nie było – postanowiłam rozpocząć przygodę z farbowaniem włosów w zaciszu własnego domu. Na markę Syoss postawiłam za trzecim razem, kiedy jej dwaj poprzednicy (Palette i Schwarzkopf) nie zdali egzaminu. Mam włosy w odcieniu jasnego brązu, z efektem ombre, o długości do biustu. Celem zakupu farby Syoss było wyrównanie koloru na całej ich długości. Po otwarciu kartonika trafiłam na: - tubkę z kremem koloryzującym, - buteleczkę (aplikator) z aktywatorem, - saszetkę z odżywką, - dwie foliowe rękawiczki (jeśli tak jak ja, korzystacie z pomocy swojego mężczyzny, to uprzedzam, będą za małe), - instrukcję użycia. W moim przypadku musiałam kupić dwa opakowania farby. Zawartość tubek i buteleczek od razu trafiła do miseczki, a powstała mieszanka nakładana była pędzlem. Zapach farby nie był najgorszy, na pewno nie tak ostry jak w przypadku jej poprzedników. Mieszanka miała odpowiednią gęstość – nie ściekała z pędzla i dobrze przylegała do włosów. Ogromny plus daję za to, że aplikację należało wykonać na nieumytą i suchą głowę. Bardzo nie lubię moczyć włosów przed zabiegiem, zawsze skutkuje to dodatkowym bałaganem w łazience. Farbę trzymałam zgodnie z instrukcją, tj. ok. 30 min. Umyłam włosy i wpadłam w lekką panikę, ponieważ zaczęły one wychodzić dosłownie garściami… Po umyciu nałożyłam odżywkę, którą po kilku minutach spłukałam. W tym czasie w wannie pojawiły się kolejne pukle… Włosów było tyle, że zatkały sitko przy odpływie… Podczas rozczesywania podobna historia: po każdym przeczesaniu pełen grzebień… Farba pokryła włosy równomiernie, zarówno odrost, jak i ombre. Nie pokryła odrobinę ciemniejszych pasm, które pozostawiła po sobie farba Schwarzkopf Gliss Color. Jeśli chodzi o odcień, wyszedł nieco ciemniejszy niż na próbniku z opakowania. Kondycja włosów, które nie wypadły ;) , nie uległa zmianie. Efekt z dnia koloryzacji utrzymał się bez zmian przez ok. 4 tygodnie. Moim zdaniem to bardzo dobry wynik. Po tym czasie z każdym myciem na wierzch wychodziło ombre, co akurat sprawiło mi radość. Siwe włosy pokazały się po ok. 6 tygodniach. Czy polecam? Mimo że wyszło mi dużo włosów – tak. Dlaczego? Ponieważ żadnej z dotąd stosowanych farb nie udało się zakamuflować siwych włosów na tak długo. Dodatkowo mam to szczęście i mogę pochwalić się dość bujną czupryną, przez co poniesiona strata nie zabolała aż tak bardzo. Czy kupię produkt ponownie? Już kupiłam ;)

Pewnie bym nie kupiła tej farby, gdyby nie fakt, że dopadłam ją jakieś dwa, trzy tygodnie temu w Rossmannie na promocji za 10.99 zł. To dość dobra cena za taką farbę ;) A wtedy akurat spojrzałam w lustrze na moje włosy i zobaczyłam swoj odrost z konkretną liczbą siwych sztuk. I stwierdziłam, ze muszę coś z tym zrobić.. Padło na tę farbę zupełnie losowo, bo spodobał mi się kolor 3_8 słodki brąz. Wydał mi się najbardziej zbliżony do moich naturalnych włosów. Nie za ciemny, bo nie chcę mieć zbyt ciemnych włosów żeby nie wyglądać jak Morticia Addams i nie za jasny, żeby w ogóle jakikolwiek efekt na tych włosach był. Nie lubię farbować włosów, więc farbuję rzadko. Wyjatkowo rzadko. W porywach dwa razy w roku jak mi siwizna o sobie przypomina albo jak wiem, że muszę wyglądać jak człowiek ;) Nie lubię farbować włosów, bo efekt rzadko wychodzi taki jakbym chciała. Mam też przejścia po farbach Palette, które niezależnie od wybranego koloru u mnie zawsze wychodziły czarne i zawsze niemożliwe było pozbycie się ich z włosów, nawet u fryzjwerów. Nie lubię też farbować włosów u fryzjera, bo zostawiam miliony monet, a znów profesjonalne farby fryzjerskie nie trzymają się na moich włosach zbyt długo.. Przechodząc do konkretów - ta farba nie jest taka zła jak wynika z opinii. Owszem, trafiałam w moim życiu na o wiele lepsze farby od tej. Ale znacznie więcej jest gorszych farb.. To co mi się spodobało na pierwszy rzut oka, to apliaktor. Lubię tę formę. Tubka z dzióbkiem ułatwiająca nakładanie farby. Nie trzeba pędzelka. Wystarczą ręce i może grzebień do rozczesania włosów. Konsystencja połączonej już farby też jest ok, jest na tyle rzadka żeby dobrze się rozprowadzać, ale nie jest zbyt rzadka, więc nie spływa z włosów. Zapach ma niezbyt dobry.. Śmierdzi jak większość farb do włosów. Ale, po zmyciu już go nie czuć. A w przypadku niektórych farb zaach potrafił się utrzymywać kilka myć później.. To, co mnie pozytywnie zaskoczyło to wydajnosć tej farby. Bałam się, że jedno opakowanie może mi nie wystarczyć na włosy długości za łopatki. Ale wystarczyło! (Moje włosy są dość mocno przerzedzone przez przebycie wirusa celebryty, więc może dlatego wystarczyło.. ) Kolejny plus jest taki, że nie wypadło mi jakoś bardzo dużo włosów. Nawet niej niż przy innych farbach. Kolor wyszedł ładny. Trochę bardziej rudawy niż na opakowaniu, ale nie przeszkadza mi to, bo moje włosy mają taką tendencję. Chyba nigdy nie będę mieć popielatych włosów. Zimne odcienie nie są dla mnie, coż.. Aaa, no i siwe zostały zakryte! Nie tak połowicznie, że wystają srebrne refleksy tylko zostały zakryte. Wszystkie włosy mają jeden kolor. I najważniejsze - może mam takie wrażenie, ale nie są aż tak wysuszone i zniszczone jak w przypadku innych farb. Nie używałam odżywki z opakowania, bo zazwyczaj tego nie robię. Po spłukaniu farby nałożyłam Kallosa i trzymałam dobre pół godziny ;) Co do trwałosci. Nie obraziłabym się jeżeli byłaby to trwała farba, bo jestem zadowolona z efektu. Ale obawiam się, że za kilka tygodni będę musiała się pożegnać z efektem. Niemniej, jak na taką tanią farbę z drogerii jest ok, nie ma co narzekać ;) Możliwe, że kiedyś jeszcze do niej wrócę.

jestem ciemna blondynka, ale postanowilam zaryzykowac... tylko, ze ta farba ma dosc slabe krycie i ja nie widze jakiejs duzej roznicy po farbowaniu. Moze nie trafilam z kolorem, aale jestem rozczarowana. Jedyne co na plus zauwazylam, to to, ze ten farby jest calkiem sporo .

Zazwyczaj mam już swoją sprawdzoną farbę do włosów. Niestety pech chciał, że mojej farby nie było na półkach w drogerii. Jednak była inna farba w okazjonalnej cenie. Farbę kupiłam z ciekawości. Po farbowaniu, moje włosy były tak jakby sztywne i szybko zaczęły się przetłuszczać. Jeśli będę następnym razem farbować włosy z pewnością tej farby nie wybiorę. Trwałość koloru była bardzo krótka (nie tak jak obiecał producent). Jestem niestety rozczarowana.

KOLOR 3.1 Ciemny brąz Ta farba spełniła moje oczekiwania i fajnie złapała kolor. Niewielki koszt a efekt zadowalający. Farba nie ma bardzo duszącego zapachu. Nie podrażnia skóry głowy. Dobrze się miesza i rozprowadza na włosach. Solidnie łapie kolor na odrostach oraz reszcie pofarbowanych już włosów w celu odświeżenia koloru. Efekt, jaki daje, mi odpowiada, bo jest raczej neutralna w tonie, lekko w stronę chłodną, co mnie się podoba. Kolor utrzymuje się w porządku, wypłukuje się nieznacznie. Równo pokrywa włosy, nie robi jakichś dziwnych plam czy innych problemów. Nie niszczy włosów, nie przesusza ich i nie powoduje ich wypadania. Załączona odżywka jest bardzo dobra.

Po latach eksperymentowania z jaśniejszymi kolorami naszła mnie ochotę na czerń... Przeglądając dostępne możliwości byłam pewna, że mogę wybierać jedynie pomiędzy standardową oraz granatową, dlatego gdy wpadłam przypadkiem na nietypowe odcienie od Syoss, natychmiast popędziłam do drogerii. Kupiłam od razu dwa- Przydymiony Chrom oraz Srebrzysty Węgiel. Pełna entuzjazmu przystąpiłam do farbowania, spodziewając się... zupełnie innych efektów i poziomu satysfakcji. Farby posiadają wygodną buteleczkę z dozownikiem, co znacznie ułatwia aplikację. Mieszanka koloryzująca ma pojemność tylko 100ml, przez co obawiałam się, czy aby na pewno wystarczy na moje niezbyt gęste włosy do ramion- udało się, aczkolwiek wolałabym mieć trochę więcej produktu żeby się nie stresować. Formuła jest dobra, wodnisto-kremowa, komfortowa w użyciu, nie spływa z włosów. Przydymiony Chrom łatwo zmyć ze skóry przy pomocy micela, Srebrzysty Węgiel nieco bardziej barwi. Przejdźmy do efektów. Na pierwszy ogień poszedł odcień 4-15 (Przydymiony Chrom), wyglądający naprawdę zachęcająco na opakowaniu i wzorniku. Rezultat farbowania bardzo mnie rozczarował. Kolor wyszedł brązowo fioletowy, nieładny, bardzo nienaturalny (mój partner stwierdził, że wyglądam jak w kiepskiej, sztucznej peruce). Co gorsza farba nie tylko nie pokryła siwych włosów, ale wręcz je wydobyła- nawet nie wiedziałam, że tyle ich mam! Wytrzymałam trzy tygodnie i na warsztat poszedł odcień 3-51 (Srebrzysty Węgiel), czyli teoretycznie ciekawsza wersja granatowej czerni. Zaraz po farbowaniu nie było jeszcze tragedii, ale przy kolejnych myciach, począwszy od pierwszego... Kolor zrobił się tak wyblakły, że wszyscy naokoło pytali czy aby nie stosowałam jakiejś kiepskiej szamponetki. W porównaniu do 4-15 siwizna nie była aż tak podkreślona, aczkolwiek wyraźnie widać było jej przebłyski, łącznie z odrostem robionym poprzednim razem. Według mnie Syoss Permanent Coloration w ogóle nie jest przystosowana do włosów choćby minimalnie posiwiałych (dodam, że mam 37 lat i na naturalnych odrostach w kolorze średniego brązu "ząb czasu" jest u mnie niemal niezauważalny). Plusy? Włosy po koloryzacji nie były zniszczone, farbę łatwo spłukać po zastosowaniu. Reszta to same minusy. Dziękuję bez serdeczności.

Farba naprawdę rewelacyjna. Nie śmierdzi podczas używania, co jak dla mnie jest bardzo ważne. Dobrze się nakłada. Po użyciu włosy mają piękny i lśniący kolor, są gładkie w dotyku, nie są suche. W moim przypadku znajomi nawet pytali mnie gdzie byłam u fryzjera , że mam tak świetny kolor. Włosy farbowałam w połowie grudnia i kolor do tej pory się utrzymuje. Nie wypukał się. Jest cały czas taki sam jak po farbowaniu. Także na prawdę polecam.

Używam tej farby od naprawdę długiego czasu i nie mam jej nic do zarzucenia. Jest łatwo dostępna, przystępna cenowo, a ponadto często znajduje się na promocji. Jej aplikacja jest szybka i bezproblemowa. Zapach nie jest zbyt intensywny i drażniący. Idealnie pokrywa wszystkie włosy, łącznie z odrostami, a kolor jest trwały i intensywny. Nie wypłukuje się zbyt szybko. Po farbowaniu włosy są gładkie, miękkie i błyszczące. Nie zauważyłam żeby w jakikolwiek sposób wpływała negatywnie na stan moich włosów. Próbowałam kilku innych farb, ale ta zawsze daje zdecydowanie lepsze efekty, więc pozostaje jej wierna :)

Kupiłam tę farbę skuszona promocją i dobrymi opiniami. Jestem również bardzo zadowolona z innych produktów tej marki. Próbowałam odcień jasny brąz. Farbę się bardzo fajnie nakłada z buteleczki, jedna starcza spokojnie na włosy średniej długości i grubości. Włosy od razu po zabiegu są lśniące, miękkie w dotyku, generalnie jak po dobrym odżywieniu u fryzjera. Jednak na dłuższą metę to nie jest farba dla mnie. Już po 2 tyg były widać prześwity (myje włosy co 2-3dni), zrobił mi się na głowie baleyage z wypłukanego koloru. Po miesiącu już srednio to wyglądało, gdzie przy innych farbach kolor zdecydowanie dłużej się utrzymywał. Ogólnie jeżeli komuś zależy na farbowaniu i utrzymaniu koloru na dłużej to nie polecam. Jak ma być to farbowanie raz w miesiącu to wtedy jak najbardziej bo sam efekt zdrowych włosów jest fajny .

Może ideałem nie jest ale lubię farby od nich Wiadomo że nie są to profesjonalne farby do włosów i niszczą włosy Ale nie jest to aż tak duże Farba super pokrywa odrost nie spłukuje się za szybko Zapach farba jak farba W opakowaniu znajdziemy odżywkę parę rękawiczek Ogólnie pozytywnie oceniam te farbę Cena jest naprawdę nie duża a działa całkiem fajnie włosy nie są nią zmęczone Myślę że wysusza moje włosy zdecydowanie mniej niż inne farby tego typu

Po wycofaniu mojej ulubionej farby w piance poszukiwałam kolejnych w Rossmannie. Jako, że lubię produkty marki Syoss to trafiło na tą farbę. Po pierwsze, mój kolor to ciemny brąz - jest idealny, po drugie cena - odpowiednia jak na farbę drogeryjną, świetne krycie i co dziwne, tak długo utrzymuje się kolor, że ostatni raz farbowałam 4 miesiące temu a kiedyś musowo raz w miesiącu odświeżałam kolor. Na ten moment wygląda to tak dobrze, że nie planuję kolejnego farbowania.

Farbuję włosy na bardzo ciemne odcienie brązu, takie niemal czarne. Z natury mam włosy w średnio brązowym kolorze i wiele farb nie łapie odrostów tak bardzo jak resztę włosów, więc są one jaśniejsze i często wypłukują się na rudawo, czego nie znoszę. Na Syoss zdecydowałam się, bo kilka lat temu stosowałam i byłam zadowolona. Poza tym zachęciła mnie cena (4 euro), bo na moje długie włosy ptrzebuję aż 3 opakowań by zafarbować całość. W opakowaniu mamy bueteleczkę z utleniaczem (?), tubkę z farbą, rękawiczki i odżywkę. Ja wlewam zawartość buteleczki i tubki do miseczki i wszystko mieszam i nakładam pędzlem. Nie umiem farbować włosów z tej buteleczki... Farba szybko i łatwo się miesza, więc nie ma żadnych grudek. Jest średnio gęsta. Nie spływa z włosów. Trochę śmierdzi, ale da się przeżyć. Jednak włosy śmierdzą jeszcze przez dwa kolejne mycia włosów. Farbę trzymałam na odrostach jakoś z 10 minut i jeszcze 15 na całość. Kolor wyszedł równomiernie. Moje odrosty są tak samo ciemne jak reszta włosów. Mój kolor ciemny brąz 3=1 wyszedł bardzo ciemny, neutralny. Jest niemal czarny, nie wpada w rudy, czego nie lubię. Chyba tylko ta farba z Loreal do 24 myć ma tak ładny bardzo ciemny brąz. Włosy nie są po farbowaniu suche i nie wypadają bardziej niż zwykle. Są błyszące. Jak ubrudzimy skórę, to przez dwa dni nie chce zejść z czoła, więc radzę uważać. Kolor trzyma się świetnie, więc tak po 4=5 tyg robię tylko odrosty. Odżywki nie ocenię, bo nie używam odżywek z farb, bo nie lubię.

Mój testowany kolor to 3-28 ciemna czekolada. Kolor piękny,trwały. Od razu po skończonym farbowaniu kolor był bardzo głęboki,mocny,podchodzący pod czarny. Nie przeszkadzało mi to, pasowało do mojej karnacji i i oprawy oczu. Włosy były sypkie, miękkie i pachnące. Po kilku myciach kolor sprał się trochę i dopiero wtedy zaczął przypominać ten z opakowania. Nie wypadały mi włosy po tej farbie ani nie miałam kołtunów,więc jak dla mnie jest dobra. jedynie na minus,ze ma mocny zapach przy nakładaniu i szczypie w skóre

Miałam tę farbę w dwóch odcieniach: 3-8 Słodki Brąz oraz 4-8 Czekoladowy Brąz. Kolory te na moich włosach wyglądały bardzo naturalnie, czułam się w nich dobrze, pasowały do mojej oprawy oczu i utrzymywały się dosyć długo. Do zestawów dołączona jest poręczna buteleczka w której wszystko mieszany, więc tak jest o wiele czyściej i łatwiej. Zdziwiło mnie, że jeden kolor śmierdział nieprawdopodobnie, aż zatykało (słodki brąz) a drugi już nie. Za to obie farby potwornie pieką w skórę głowy, w pewnej chwili miałam ochotę zmyć to wszystko w diabli, ale po kilkunastu minutach przechodzi to uczucie. Obie farby były w terminie, więc nie wiem dlaczego tak się dzieje. Farba jest łatwa w spłukaniu, czysta woda była po dwóch dawkach szamponu, nie ubrudziłam również ręcznika. Kolor wygląda ładnie na włosach, nadaje piękny blask, zdrowy wygląd. Jeśli ktoś tylko odświeża swoje włosy to będzie to dobry wybór. Maska w saszetce, która dołączona jest do każdego opakowania wygładza włosy, nawilża je.

Używałam długo, kolor był ładny ale szybko się wypłukiwał z ciemnego brązu na marchewkowy. Włosy dzięki odżywce były lśniące i sypkie, niestety bardzo zaczęły wypadać. Stosowałam suplement, odżywki i specjalne szampony, nic nie pomagało, włosy wypadały jak szalone. W końcu na jednej z wizyt mój fryzjer powiedział, że te farby składem są jednymi z gorszych na rynku. Zmieniłam farbę na lepszą a włosy przestały wypadać. Nie kupujcie, szkoda włosów.