AA Hydro Sorbet, Esencja oczyszczająca `Hydro wygładzenie Splash Bomb ` 

Esencję dorzuciłam do koszyka z ciekawości i muszę powiedzieć, że całkowicie ją zaspokoiłam. Kosmetyk nie stosowałam tak jak zaleca producent, bo jakoś te sposoby użycia do mnie nie przemawiają, ale do całokształtu działania nie mam większych zastrzeżeń. Opakowanie jest niewielkie, bo zawiera tylko 100 ml produktu, ale biorąc pod uwagę sposób użycia jest to dużo. Butelka jest przeźroczysta z zamykaniem press. Opasa ją transparentna zielona etykieta z niewielka grafika i wyczerpującym opisem kosmetyku. Esencja ma bezbarwna wodnistą konsystencję o przyjemnym kwiatowym zapachu. Jest on intensywny i mocno wyczuwalny podczas aplikacji, na skórze pozostaje dłuższą chwilę. Skład długi z mnóstwem aktywnych substancji: sok z aloesu, gliceryna, kwas hialuronowy, cukier owocowy, mocznik, alantoina, witamina B 3 , wyciąg z drożdży lekarskich, ekstrakt z kasztanowca, wyciąg z lukrecji, pantenol, cynk, kofeina, biotyna, wyciąg z owoców maliny, wyciąg z truskawki, ekstrakt z jabłka, ekstrakt z kiwi, wyciąg z brzoskwini, wyciąg z papai, wyciąg z ogórka, kolagen, ekstrakt z bambusa, wyciąg z zielonej herbaty, witamina E, witamina C, olej z awokado, papaina, olej arganowy, kwas azelainowy, kwas laktobionowy . Jest tu na bogato i z znikomą ilością konserwantów, jedynie co mi nie pasuje to fenoksyetanol w dodatku na początku listy. Esencje można stosować na dwa sposoby: 5 ml produktu należy rozcieńczyć w 500 ml wody i spryskiwać kilkakrotnie twarz, lub używać jako maseczki pod prysznicem, nakładając większą ilość i po chwili spłukać. Dla mnie takie cudowanie z rozcieńczaniem, kilkukrotnym aplikowanie to strata czasu, pod prysznicem może być, ale ja esencję stosowałam jako tonik do twarzy bez rozcieńczania i z takiego efektu jestem zadowolona. Kosmetyk aplikowałam na wacik i przecierałam nim twarz po umyciu żelem. Używałam jej do tonizowania skóry przed zastosowaniem kremu. Niewielka ilość zastosowanej esencji błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia na skórze żadnej kleistości. Pozostawia ja pachnącą , miękką, gładką i delikatnie rozswietloną. Obiecywane nawilżenie jest , natomiast nie jest to tak że po jednym zastosowaniu kosmetyku skóra otrzymała bombowa dawkę nawilżenia, ale nie występuje ściągnięcie skóry czy natychmiastowa potrzeba zastosowania kosmetyku n o takim działaniu. Esencja sprawdza się w rozcieńczeniu jako mgiełka do twarzy, ja nie trzymałam się proporcji zalecanych przez producenta, zazwyczaj brałam dużo więcej niż 5 ml i po rozcieńczenia przelewałam do opakowania z atomizerem. Stosowałam zarówno po oczyszczeniu twarzy, jak i w ciągu dnia do odświeżenia. Podsumowując to esencja jest bardzo ciekawym produktem, sprawdzi się stosowana do tonizowania twarzy, jako maseczka nawilżająca i jako kosmetyk odświeżający. Czy zakupie ponownie nie wiem, bo choć moja sucha cera świetnie reagowała na produkt to jednak zabrakło mi tutaj intensywnego nawilżenia.

Kupiłam tą esencje, ponieważ skusiła mnie promocja, zapłaciłam za nią 4 zł i osobiście nie dałabym za nią 18 zł. Używałam tego produktu jak zwykły tonik, bo myślałam, że takie właśnie jest zastosowanie. Ale dopiero jak weszłam tutaj i przeczytałam, że są dwa sposoby stosowania i tak dalej, to zaczęłam szukać informacji na opakowaniu. Malutki druczkiem jest napisane, że na odwrocie jest sposób używania, wcześniej kompletnie tego nie widziałam. Nawet byłam zdziwiona podczas zakupu, że nie ma żadnych informacji. Nie lubię takiego ukrywania, bo nie zawsze zagląda się pod etykiety. Esencja bardzo ładnie pachnie i przyjemnie odświeża skórę. Zauważyłam odżywienie i delikatne nawilżenie. Pomimo, że nie stosowałam produktu według sugestii to nie podrażnił mojej skóry ani nie przesuszył. Ale raczej więcej nie kupię.

OCZEKIWANIA Właściwie nie wiedziałam gdzie go ułożyć w pielęgnacji, miałam nadzieje że może będzie na 2 etap mycia - czyli po zmyciu olejku lub ewentualnie jako micel, tylko bardziej łagodny. Mam skórę normalną, z przetłuszczającą się strefą T, nie mam dużo problemów skórnych ani uczulenia. AA jest polską marką, która powstała w 1982 roku i należy do spółki Oceanic S.A., która grupuje inne marki, takie jak: ->kosmetyki massmarketowe AA Cosmetics i AA Men kosmetyki ekskluzywne AA Prestige kosmetyki naturalne AA Eco, AA Sensitive Nature Spa dermokosmetyki AA Therapy, AA Pharmaceutics oraz zabiegi i preparaty gabinetowe AA Prestige Institute. Marka pozycjonuje się jako dermo kosmetyki dostępne masowo, ale nie mają bardzo zaawansowanych składów ani ekologicznych składników - choć najnowsza linia próbuje temu sprostać. Mają też serię do makijażu hipoalergiczną. Skład tego produktu jest taki ok: nie mają najbardziej przyjaznego składu, mają spory szereg ekstraktów, który udział procentowy niestety nie jest wielki. Całość ma dość słodki mocny zapach and niebieski kolor zawarta w plastikowej buteleczce. Zastosowałam produkt jako 2 etap - czyli po zmyciu oleju - i dostałam okropne pieczenie twarzy jakbym polała kwasem 20% ( a mam skórę przyzwyczajoną do kwasów). Piekło tak straszliwie że zmyłam natychmiastowo. Te kilka sekund nie dały rady oczyścić skóry a zaczerwienienie utrzymywało się jeszcze 2 h i nie zauważyłam jakiegoś pozytywnego efektu. Rozcieńczanie produktu dawało dziwne efekty - po spryskaniu czułam jak twarz mnie szczypie a później drętwieje - więc zmywałam specyfik. Po tym też nie zauważyłam żadnych pozytywnych efektów, tylko wzmożone łuszczenie się skóry. Żeby nie wywalać do śmietnika próbowałam używać go na ciało jak płukankę. I tak ją spłukiwałam - tu też żadnej rewelacji ale przynajmniej nie szczypało. Tu użyłam go dość szybko więc trudno powiedzieć o jego wydajności. PODSUMOWANIE Nie wiadomo do czego dokładnie ma służyć, podrażnia skórę i powoduje łuszczycę

Kosmetyk kupiłam bardziej z ciekawości niż z potrzeby, ponieważ złapałam go w Rossmannie na dużej promocji. Nie wiązałam z nią jakiś wielkich nadziei - jednak bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Esencja ma 100 ml jednak jej wydajność przekroczyła moje oczekiwania, wystarczyła mi naprawdę na kilka miesięcy codziennego stosowania. Po zaaplikowaniu na oczyszczoną cerę, skóra wydawała się gładsza i bardziej błyszcząca, nie zauważyłam także efektu ściągnięcia. Używałam jej pod masaż twarzy rollerem i w tym celu sprawdziła się bardzo dobrze. Pięknie pachnie, bardzo świeżo. Nie podrażniła mojej skóry, jednak zaraz po masażu stosowałam na nią krem. Gdyby była jeszcze gdzieś dostępna, chętnie bym do niej powróciła.

Totalnie nie rozumiem instrukcji obsługi ani tego w jaki sposób ma działać. Po prostu jest to nie zrozumiale napisane. Ciężko mi ocenić ten produkt. Ja nawet nie jestem pewna czy to ja coś robie źle czy ten produkt nic nie robi.

Gdybym przeczytała sposób użycia jeszcze w sklepie, raczej nie kupiłabym tego kosmetyku. Nie przeczytałam założywszy, że używa się go tak jak tonik, więc kupiłam, a skoro mam, to używam. Na siłę. Producent proponuje dwa sposoby użycia tej esencji, obydwa dziwne. Za pierwszym razem użyłam wg sposobu bez spłukiwania, gdzie zaleca się użyć 500 ml wody do spryskania twarzy. Uznałam, że to za dużo i użyłam 200 ml. Okazało się, że to ciągle za dużo - zużyłam tylko połowę i to na siłę. Wystarczyłoby chyba 50 ml, ale to wymaga użycia 0,5 ml esencji, co byłoby już trudno odmierzyć bez odpowiednich narzędzi. Za drugim więc razem spróbowałam sposobu nr 2 z tą modyfikacją, że nie widzę potrzeby użycia esencji koniecznie pod prysznicem, to niewygodne, używam nad umywalką. Chwilę po nałożeniu skóra zaczyna mnie szczypać, więc spłukanie chyba rzeczywiście jest wskazane. Z drugiej strony to jednak dziwne, bo to przecież nie maseczka. I takie używanie 1-2x w tygodniu... Jaki jest efekt? Właściwie go nie ma... Być może skóra jest ciut gładsza i tyle. Na pewno nie jest nawilżona. Skład kosmetyku jest imponujący, jest bardzo długi i naszpikowany wyciągami roślinnymi, ale mam wrażenie, że to wszytko poszło na marne. Ja nie wiem, co to ma być, dla mnie ten kosmetyk to dziwadło.

Wzięłam 2 sztuki w ciemno z koszyka 3,99 zl w rossmanie. Moja cera mimo używania oleju do oczyszczania i dobrego kremu była jakaś taka odwodniona i drażliwa coraz bardziej z każdym rokiem po 30 ;) Tej esencji używam dwa razy dziennie. Po spłukaniu oleju do oczyszczania wycieram twarz i jeszcze raz ją mocze by na mokra skórę rozprowadzić tą esencje. Już po kilku dniach cera odżyła, jest miękka rozświetlona i nawilżona. Posiadam cerę mieszaną i naczyniową i póki co jestem zachwycona. Nie wiem ile normalnie kosztuje ten produkt, ale póki co mój nr 1.

Swoją pielęgnacyjną kosmetyczkę potrzebowałam uzupełnić o esencję i w sumie nieco przypadkiem wybrałam ten produkt. Skusiło mnie działanie nawilżające, którego bardzo potrzebowałam oraz przyjemne opakowanie i zapach. Przyznam, że dopiero po zakupie doczytałam jak ją używać i jak dla mnie jest to trochę uciążliwe. Producent zaleca przecieranie wacikiem jedynie raz w tygodniu, a przy codziennym stosowaniu wskazane jest rozcieńczanie niewielkiej ilości z wodą. Przy podanych proporcjach najlepiej byłoby to robić w kubku lub miseczce, a jak dla mnie to zwykłe marnotrawstwo wody i czasu. Dlatego zazwyczaj wacik kosmetyczny z kroplą produktu moczę w wodzie i przecieram twarz. Przy stosowaniu nierozcieńczonego kosmetyku czuć ściągnięcie (co jest dla mnie trochę dziwne przy nawilżającej esencji), w wersji z wodą też jest czasem lekko odczuwalne. Ciężko mi stwierdzić czy nawilża - kiedy borykałam się z suchymi skórkami na czole i przy płatkach nosa, stosując te esencję nie widziałam poprawy. Z jednej strony jest to produkt przyjemny (zapach, opakowanie, wydajność), a z drugiej nieco uciążliwy (nakładanie, efekty). Nie wiem czy skuszę się ponownie, obecnie mam do niego mocno ambiwalentny stosunek.

Wiązałam z tym produktem naprawdę spore nadzieję. Od razu przemówiła do mnie wdzięczna, urokliwa buteleczka. Poza tym o esencji sporo się już zdążyłam naczytać, kiedy interesowałam się koreańską pielęgnacją skóry. Wersję aloesową w moim Rossmannie już zdążyli wykupić, została tylko ta cukrowa, więc wzięłam to, co zostało. Jest ok, ale chciałabym jednak spróbować opcję stricte nawilżającą. Oprócz ładnej szaty graficznej butelki, ma również bardzo dobre otwarcie. Z opakowania wydostaje się akuratna ilość płynu. W moim przypadku kupiłam ją ze względu na przesuszenie skóry po podrażnieniu produktem z apteki. Uznałam, że krem to jednak za mało, więc dodatkowe nawilżenie zawsze się przyda. Producent mówi o dwóch sposobach użytkowania, ja wykorzystywałam to jako tonik, stosując codziennie. Produkt widocznie jest przeznaczony do cery bardzo wrażliwej. Moja mama zmaga się z trądzikiem różowatym, dosłownie wszystko ją uczula i podrażnia zaczerwienioną skórę, a kiedy kupiła te esencję, cera uspokoiła się. Przy mojej skórze też się to udało, chociaż jak mówiłam, zmagałam się wtedy z dosyć ostrą alergią. Działa, przede wszystkim kojąco. Nie ściąga skóry, rozświetla, również wygładza. Odnośnie nawilżenia mam jednak zastrzeżenia. Liczyłam na mocniejsze działanie. Produkt krzywdy nie robi, wręcz przeciwnie, jednak wydajność jest przeciętna, cena też nie najlepsza. Znam produkty w tej cenie, które nawilżają lepiej, a są tańsze. Na 4+.

Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić czy ta esencja działa. Owszem jest delikatna, nie podrażnia i nie wysusza. Myślę, że jej przeznaczenie dla skóry wrażliwej skłonnej do alergii jest jak najbardziej trafne. Można ją stosować na 2 sposoby zalecane przez producenta. Osobiście stosowałam ją ze spłukiwaniem. Próbowałam w różnej częstotliwości zarówno jak zalecano 1-2 razy w tygodniu później co 2-gi dzień i nie potrafię stwierdzić czy działa. Owszem nawilża, nie podrażnia, ale czy oczyszcza sama nie wiem. Jest to fajny produkt aby wspomóc skórę dodatkowym nawilżeniem, ale w moim przypadku nic ponad to. Mimo wszystko myślę że warto kupić przy najbliższej promocji i przetestować aby samemu się przekonać czy działanie jest wystarczające.

Zakupiłam tę esencję spontanicznie, jako ostatnią pozycję na promocji 2+2. W domu przejrzałam dokładnie skład i odkryłam, że całkiem wysoko ma phenoxyetanol, więc zaznam od razu, że używam jej tylko ze spłukiwaniem, nie mam ochoty zostawiać jej na skórze przy takim składzie. Esencja jest zupełnie wodnista, trzeba uważać, bo przecieka przez palce. Ma świeży orzeźwiający zapach i jest bezbarwna. Buteleczka z dziurką w klikanej pokrywce jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Nakładam ją na wilgotną skórę po myciu olejem i żelem, przez chwilę wklepuję i spłukuje. Na początku myślałam, że to takie nic i cóż może mi to dać? A tu mega zaskoczenie: skóra po takim ochlapaniu i spłukaniu jest super oczyszczona i wygładzona! Wygląda dużo lepiej niż po samym oleju i żelu. Pory są oczyszczone do końca i trochę ściągnięte. Skóra nie jest wysuszona, wręcz przeciwnie- jest nawilżona, chętniej pije i lepiej przyswaja następne etapy pielęgnacji. Nie rozumiem dlaczego ta esencja działa tak dobrze, ale jestem z niej zadowolona i pewnie kupię następną, choć muszę przyznać, że jest bardzo wydajna, do pokrycia całej twarzy wystarczy jej niewiele i mimo, że używam prawie od dwóch miesięcy, zużycie jest znikome. Mam cerę normalną w kierunku suchej i rozszerzone pory.