Elizabeth Grant Skin Care Torricelumn Absolute Miracle O² Serum Serum przeciwstarzeniowe do okolic oczu

Elizabeth Grant zazwyczaj wie, co robi i zazwyczaj wypuszcza świetne luksusowe kosmetyki, ale tym razem coś poszło nie tak... Być może ten krem po prostu nie jest dla mnie? Jestem młodą osobą, mam gładką skórę pod oczami, ale trzeba przyznać, że też niesamowicie cienką i b. delikatną, przez którą przebijają się żyłki. Mam też tendencje do występowania cieni. Problem obrzęków, worów i zmarszczek, ani kurzych łapek mnie nie dotyczy, więc co do skuteczności pod tym kątem nie mogę się wypowiedzieć. Co się jednak rzuca w... oczy to to, że skutecznie i długotrwale nawilża skórę, wygładza ją, delikatnie napina i ujędrnia, a także rozświetla, pozostawiając na niej bajkowy perłowy blask... Do czasu... O tym opowiem później. Przy tym wszystkim szybko się wchłania. Konsystencja jest lekka, płynna, rozprowadza się po skórze bardzo gładko. Zielony pigment ma na celu rozjaśnić cienie pod oczami. Za to odpowiedzialny jest wyciąg z alg. Wśród czynników aktywnych znajduje się także aloes znany ze swoich nawilżających i kojących właściwości, dlatego też serum jest bezpieczne nawet dla skór wrażliwych. Oprócz tego serum zawiera ekstrakt z rumianka oraz ogórka (nie od dziś wiadomo, że okolice oczu uwielbiają ten składnik), które również przyczyniają się do rozjaśnienia cieni oraz zredukowania opuchlizny, obrzęków, spłycenia worów, jednym słowem: wygładzenia. Natomiast dziki pochrzyn regeneruje skórę. Brzmi to wszystko świetnie... Ale poza nawilżeniem, przyjemną aplikacją i supereleganckim opakowaniem ten krem nie posiada zalet. Wklepałam trochę kremu pod oczy i położyłam się spać. Po przebudzeniu cienie pod oczami miałam jeszcze ciemniejsze i bardziej pogłębione, niż przed użyciem - takie brunatne, niezdrowe. Fatalnie to wygląda! Oczy też są bardziej spuchnięte. Nie wiem, co tu się wydarzyło, że mimo takiej bomby witaminowej zawartej w tym kremie, aplikacja przynosi efekt odwrotny do zamierzonego? Nie jest to pierwszy raz. Wydajność serum oceniam BARDZO wysoko - wystarczy jedna pompka (czyli dosłownie kropelka), by wklepać optymalną ilość esencji zarówno pod oczy, ale nie tylko - bo także ich okolice, powieki i obszar pod łukiem brwiowym. Opakowanie - tak jak mówiłam - prezentuje się ultraluksusowo, a wykonane jest ze starannością, co nie powinno nikogo dziwić – w końcu to kosmetyk dość niszowy, ekskluzywny... Ale DLA MOJEJ skóry jest niedobry. W każdym razie tak ładnego opakowania nie widziałam w żadnym kremie pod oczy. Serum do okolic oczu kosztujące prawie 200zł jest przeze mnie uznawane jako zdecydowanie 'drogie'. To że się u mnie nie sprawdził przysparza mi ogromnego zawodu. Aż mi się nie chce wierzyć, że kosmetyk, który jest nadziany składnikami aktywnymi znanymi jako "superfoods" , a do tego jest wysokopółkowcem, sygnowany nazwiskiem Grant, może być aż tak zły. Może mnie uczulił? Oczy mnie co prawda nie piekły, nie siedziały, ale nie wiem jak wyjaśnić tę opuchliznę... Bierzcie próbki, testujcie i koniecznie piszcie opinie, bo jestem ich wyjątkowo ciekawa!