Elizabeth Grant Skin Care Green Power C, Multi Strengh Nutri Intense Oil Intensywnie odżywczy olejek

Elizabeth Grant tworzy naprawdę ekskluzywne kosmetyki o wysokiej skuteczności. Przykłada dużą wagę do doboru najlepszych składników aktywnych, czerpie pełnymi garściami z dobroczynnych właściwości "superfoods", co czyni owe produkty naturalnymi, bezpiecznymi, uniwersalnymi (dla każdego typu skóry - także wrażliwych). Jak jest w przypadku tego olejku? Mam w stosunku do niego mieszane uczucia... Umieszczony został w pięknej szklanej buteleczce z ciemnego szkła barwionego na kolor - nomen omen - butelkowej zieleni. Buteleczka zakończona pipetką. Po czasie nakrętka przestała działać jak należy, dlatego gaszę jedną gwiazdkę przy ocenie opakowania, ale poza tym nie odznacza się żadną poważną wadą. Pipetka nabiera niewielką ilość preparatu, dlatego lubię dokładać go parę razy. Folguję sobie dlatego, że pojemność mi na to pozwala, a poza tym nie olejuję twarzy codziennie, a jedynie w razie potrzeby, dlatego starcza na długo (w moim przypadku na zbyt długo...). Zapach ma przyjemny, taki herbaciany. Jego formuła jest interesująca, ale kompletnie nie w moim stylu - ponieważ to 'suchy' olejek. Jeśli lubicie taką konsystencję, to będziecie zachwyceni, ja - tak jak mówiłam - za nią nie przepadam... Jestem posiadaczką cery mieszanej/normalnej, a do tego wrażliwej. Efekty po zastosowaniu tego kosmetyku są różne - raz zadziała świetnie, zgodnie z moimi oczekiwaniami, a innym razem zapcha mi skórę. Olejek zawiera kwas glikolowy, mlekowy oraz algi zielone, które sprawiają, że skóra zostaje rozjaśniona, a jej koloryt ujednolicony, eliminuje także niewielkie przebarwienia (wielkich nie mam). Dobrze nawilża, co z pewnością ucieszy właścicieli cery suchej. W składzie znajdujemy także olej konopny, który odżywia, rewitalizuje pozbawioną blasku twarz i ma za zadanie przywrócić jej zdrowy, świeży wygląd. Jeśli tłuste, takie wręcz potliwe wyświecanie nazywacie "zdrowym, świeżym wyglądem", to ten efekt was zadowoli, bo to ma w ofercie. Mi się to nie podoba, dlatego jeśli go stosuję, to tylko na noc lub podczas dni, w których zostaję w domu. Olej inca-inchi nie jest mi znany, ale według Producenta ma za zadanie odżywić i zmiękczyć skórę (działa). Tonizuje, ujędrnia, odmładza zarówno dojrzałą skórę, jak i młodą, z pierwszymi oznakami starzenia. Jestem zdania, że nawet w przypadku, gdy nie borykamy się z problemem zmarszczek, utraty jędrności skóry, to warto zadbać o jej stan wcześniej, stosując np. peptydy i przeciwutleniacze. Jednym z lepszych wyborów do pielęgnacji z intencją odmładzania i odżywiania skóry twarzy, szyi i dekoltu będzie olejek "Green Power C" od Elizabeth Grant. Jeśli nie przeszkadza wam sucho-oleista formuła i błyszczenie na twarzy, możecie pozwolić sobie na niemały - ale koniec końców bardzo opłacalny wydatek - to serdecznie polecam. Nawilża, odżywia, zmiękcza, odmładza. Moim zdaniem nie jest wskazany do codziennego użytku dla cer tłustych, mieszanych, z rozszerzonymi porami. Jeśli chodzi o cerę trądzikowe czy naczynkowe/rumiane, to tu się nie wypowiem, ponieważ ten problem mnie nie dotyczy. Użyty raz na jakiś czas, w momencie zwiększonego przesuszenia i zmęczenia skóry, zadziała naprawdę świetnie. Moja ocena to trzy gwiazdki... ale tylko za to, że jest ciężki i zapychający - bo odbiegająca od moich preferencji konsystencja to pół biedy. Raczej nie zdecyduję się na ponowny zakup z tego względu, że nie są to tanie rzeczy.